wtorek, 31 maja 2011

Z hojowego frontu - 9

No i proszę, hoja serpens otworzyła grono. Wreszcie i ja mogę zachwycać się jej pięknymi kwiatami. Jednak prawdę mówiłyście koleżanki. Hoje o małych listkach i dużych kwiatach są imponujące! Gdyby tylko zechciała więcej ich rozwinąć, a nie zasuszać :-( Podlewam dość obficie, na pewno nie przesuszam, a mimo to pączki obumierają. Teraz można odliczać, ile dni utrzymają się kwiaty, a rozwinęły się wczoraj. Chyba, że ktoś wie, to proszę o odpowiedni wpis w komentarzu. Jak na razie, u mnie króluje hoya kerrii variegata. Jedno grono - 11 dni. I powiem po cichu, że kwitnienie ciągle trwa :-)

Hoya serpens

A tutaj inna, niezwykle urokliwa hoya vitellina. Edyta, zasugerowała, że jest to hoya sp aff vitellina IML 1348 (sp IPPS 7203 Indonesia Java). Zaczynam mieć wątpliwości. Dla mnie wygląda jednak trochę inaczej, niż wskazana przez Edytę. No, ale ja się nie znam zbyt długo na hojach. Co sądzicie?
Młode listki są ciemnozielone i mają brązowo-bordowe plamki. Brzegi są chropowate, nierówne. Całe listki w dotyku są szorstkie. Na oko i w dotyku, już za młodu sprawiają wrażenie starców.
Tutaj prezentowałam hoję w całości
Hoya vitellina

I już ostatnia fotka hoya kerrii variegata. 
Nie będę Was więcej zamęczać, pomimo tego, że ciągle kwitnie ;-)
Same kwiaty dla mnie nie pachną. Pachnie za to nektar, który roztarty na dłoniach przypomina palony cukier. Gospodynie będą wiedziały, o jaki zapach chodzi.


poniedziałek, 30 maja 2011

Z hojowego frontu - 8

Dzisiaj będzie o odcinaniu liści hojom, tylko dlatego, że są nieładne. Może ktoś mi to wytłumaczy, czemu roślinna moda zmierza do "sztucznych drzewek", bo jak to inaczej nazwać, gdy odcinamy liście roślinom, bo nam się one nie podobają, bo nie urosły takie, jakie powinny być według wzorca, bo zamiast wybarwione, są całe zielone, albo zamiast o ładnym kształcie, są małe i karłowate. Dobrze, że moda ta nie idzie w kierunku ludzi. Dopiero by się porobiło ;-)
Hoya kerrii variegata revers
Liść cały zielony

U hoi kerrii często liście nie wybarwiają się zgodnie ze wzorcem. I zamiast szukać przyczyny w błędach uprawy, to najprostszą, a równocześnie najgłupszą poradą jest ... odcięcie takich liści. To błędy w uprawie spowodowały, że liście są takie, a nie inne. W przypadku mojej hoi, kolejne liście też były słabo wybarwione.

Za to poniżej  już na młodych listkach widać, że wybarwienie będzie prawidłowe. Jest duże prawdopodobieństwo, że spowodowane jest to odstawieniem biohumusa. Pamiętacie? Pisałam jakiś czas temu, co biohumus robi z moich variegat.
Moje hoje rosną różnie. Variegata miewa karłowate liście, a rewers miewa całe zielone liście.

Ich odcięcie nie spowoduje, że następne będą wybarwione. To nie choroba zakaźna ;-)
Rośliny żyją, dajcie im rosnąć tak jak chcą, nie róbcie z nich "lalek". Każdą osobę, która udzieliłaby mi porady odcięcia takich liści posłałabym delikatnie mówiąc do ... diabła. Nie można być miłośnikiem roślin z jednej strony i tak bezwzględnym w stosunku do niej, z drugiej.

Wolnoć Tomku w swoim domu ... ale serce się kraje, jak takie porady się czyta ...

niedziela, 29 maja 2011

sobota, 28 maja 2011

Uparciuch - hoya meredithii

Serdeczne podziękowania za wypełnienie ankiety.
Skoro wynik padł na "tak" - to od czasu do czasu pomęczę Was jakimś klipem muzycznym, a co :-)

No, a teraz do rzeczy, czyli kolejna hoja do zaprezentowania, której jeszcze nie pokazywałam.
Zeszłoroczna szwedka, dwuliścienna, pięknie wybarwiona. Ukorzeniła się błyskawicznie w sphagnum.

Hoya meredithii

 Do jesieni 2010 r. przybyło jej kilka liści.

I? I stanęła. Stoi od jesieni i ... nadal stoi. A mamy koniec maja. Co ona sobie myśli? W korzenie jej nie zaglądam, bo liście są ładne, twarde i nic nie widać na oko, żeby z hoją coś złego się działo. Jedynie, co mnie martwi to to, że hoja nie rozpoczęła jeszcze wzrostu. Wszystkie dawno już ruszyła, a ona nie. Stoi jak zaklęta księżniczka.
Nagle wczoraj patrzę, a to co? Niewiele brakowało, abym uszkodziła. Hoja wypuściła pęd z ziemi, od korzeni, od pędu pod ziemią ... hm ... dziwna sprawa. Cieszy, bo hoja już nie stoi. Wyjaśniła się zagadka, czemu tak długo oznak życia nie dawała. Nadzieja wróciła razem z radością.

czwartek, 26 maja 2011

Kolejna w panice pocięta - hoya eliptica I

Tak to jest, jak się ma stracha i mało doświadczenia z hojami. Była duża, ładna, gęsta. Jest mała, ładna i gęsta. Ważne, że uratowana i rośnie.

Hoya eliptica

Odbyła tajlandzką podróż, szła tylko trzy dni, a może aż. W każdym razie na pewno nie była wysłana w stanie jędrnym. Po trzech dniach podróży, wyglądała jakby ktoś z niej wysssał soki. Była nie tyle zwiędnięta, co pomarszczona. Zapakowałam w całości do foliowego woreczka, spryskanego wodą. Nie pomogło. Jak była zwiotczała, tak była, jeszcze się pogarszało. Korzenie wyglądały na ok. Ale wiotkość nie zniknęła. Dopiero, jak odcięłam 3/4 rośliny, to to co zostało w ziemi zaczęło nabierać "ciała". Odciętych kawałków nie udało się uratować, uschły na wiór.  Teraz, z perspektywy czasu zastanawiam się, czy mogłam uratować ją w całości? Może za wcześnie się poddałam? Nie wiem. Może tak. Może nie. Ważne, że żyje, ma się coraz lepiej, doszło jej parę liści, próbuje rozgałęziać się w paru miejscach i ma pędzik kwiatowy. Może się uaktywni. Byłoby fajnie :-)

wtorek, 24 maja 2011

Z hojowego frontu - 7

Uparcie i skrycie ... och życie kocham cię, kocham cię kocham cię nad życie ....


... tak ja uparcie będę o kerri rozprawiała. Ale śpiewała nie będę :-) 
No nie może być, żebym się chwalić nie chciała :-)

Hoya Kerrii "Spot leaf" 
fotka z niedzieli
News: Nie lubi słońca! Powiem więcej, lepiej jak w ogóle słońce jej nie dotyka. Wtedy liście są soczyście zielone. Słońce powoduje, że płowieją, robią się nieładne i można mieć wrażenie, że hoja żółknie. Na szczęście po przeniesieniu w inne miejsce, kolor wraca do normy. Zwykła kerrii zielona też nie lubi słońca. Tylko variegaty je tolerują. To z mojego doświadczenia.
Pączki ładnie dojrzewają i już wiem, że to nie będzie jej ostatnie kwitnienie. W środku grona ma jeszcze dużo pąków uśpionych, które prawdopodobnie rozwiną się w drugim rzucie, jak pierwsze odpadną. Tak samo, jak u kerrii variegaty. Czy to jest normalne u tej hoi? Czy inne hoje też tak się zachowują? Bo szczerze mówiąc, dla mnie jest to zupełnie nowość. I bardzo mi się to podoba. Przez to hoja kwitnie o wiele dłużej. Przez wytworzenie pędu kwiatowego zatrzymała się we wzroście, ale już idzie dalej i mam wrażenie, że chce się rozgałęzić.
I kolejny news: kwiaty na kerrii variegacie utrzymują się przez 11 dni! Kolejny szok! Ja chcę, żeby inne też tak długo kwitły!

Fotki z dzisiaj
 
 

Hoya serpens też szykuje się do kwitnienia.

Sporo pąków zmieniło barwę na czerwono-pomarańczową i obumiera. Jaka może być tego przyczyna?

poniedziałek, 23 maja 2011

Kubeł zimnej wody!

Tak kończą się zakupy zagraniczne. Wystarczy dostać knoty, knypy wielkości zapałek i jest się wyleczonym. Kląć chce mi się jak szewc. Zrobiłam najgłupsze i najmniej korzystne zakupy w całej swojej "karierze" hojowej. O nie! Koniec, na tym moja lista hoi się zamyka. Na długo wyleczyłam się z jakichkolwiek zakupów. No czegoś jeszcze takiego za taką kasę nie widziałam!
Muszę odleżeć tydzień, żeby mój stan nerwowy powrócił do normy. Gdzie ja miałam rozum? Chyba schowałam głęboko do szafy i przykryłam zeszłorocznymi ciuchami!
I to będzie tyle na dzisiaj. Idę na leżankę!

niedziela, 22 maja 2011

Z życia żółwia - kąpiel i bieg ku wolności

Jak dla żółwia, dzień był obfity w wydarzenia. Po parogodzinnej walce, żeby wydostać się z terrarium, przyszła pora na kąpiel ... w umywalce.

 Po kąpieli czas na rozprostowanie kości.
 I rozpoczął się wyścig ... ku wolności
 Niestety, na tym bieg się zakończył. Dalej nie wolno, dopóki panowie tynkarze nie skończą swojej brudnej roboty, a balkon nie zostanie odpowiednio zabezpieczony przed nieszczęśliwymi wypadkami.

Niestety, mój aparacik tylko takiej jakości filmiki robi :-(


sobota, 21 maja 2011

O pięknej francuzce - hoya chuniana

Co mnie w niej urzekło? Liście. Nie za duże, ale grube, sukulentowe. Udało mi się ją zdobyć jesienią zeszłego roku. Przybyła jako ukorzeniona, ale i tak musiałam ją ponownie ukorzeniać i walczyć o jej przetrwanie. Tak wyglądała:
Hoya chuniana
 Sadzonka bez pędu, same kolanko
 Po doświadczeniach z hoya kerrii reverse, hoya chuniana została też uratowana
Wypuszcza pędy w trzech miejscach. Stanowisko stałe, okno wschodnie, lekko przysłonięta innymi hojami
 

Sentymentalnie
 

piątek, 20 maja 2011

Wątrobianka - hoya deykei

Niektórym się podoba, niektórzy nic ciekawego w niej nie widzą. A mnie kręcą jej plamy wątrobowe. Moje drugie podejście, pierwsza zeszła po jakimś czasie. Sama, tak po prostu, pomału, może coś ją żarło od środka. Nie wiem, wnikać nie będę. Mam kolejną szansę, oto ona, prosto ze stanu Oregon w zachodniej części USA. 

Hoya deykei
Jeden liść, stał od jesieni. Ale przyszedł czas na schowanie obrazy do szafy 
i pokazanie na co ją stać, i pokazała, że żyje i ma zamiar się zadomowić.
 Młode listki śmiesznie wyglądają. Jakby ktoś je podgryzł :-)
Zobaczymy, jak ta sobie poradzi. Mówią: do trzech razy sztuka. Oby mojej cierpliwości nie ćwiczyła. Bardzo mi na niej zależy. Będę uparcie dążyła, żeby mieć ją w wersji nie tyle mini, co maxi.

czwartek, 19 maja 2011

Co to za hoya?

Przyleciała ze stanu Oregon w USA, jako hoya finlaysonii ze znakiem zapytania. Na moje oko to bardziej hoya vitellinoides. A co Wy sądzicie? Wszelkie sugesti mile widziane :-)


środa, 18 maja 2011

Z hojowego frontu - 6

Pamiętacie, jak martwiłam się o hoya erythrina? Zupełnie niepotrzebnie. Mieliście rację. Hoja świetnie sobie poradziła z odwrotnym wzrostem. A oto dowód:

A teraz sobie postoi z miesiąc, a może i dwa. Taka jest szybka we wzroście! Ale i tak na pierwszym miejscu plasuje się hoya meredithii, jako jedyna nie ruszyła jeszcze ze wzrostem. Stoi jak zaklęta księżniczka, czyżby dopalacza potrzebowała? Ale przecież to zabronione, siedzieć można. No chyba, że w takim towarzystwie to sama przyjemności. Tylko czy dostatecznie widno tam będzie ... mnie się nie spieszy, miejsca mało, ale przyzwoitość nakazuje dać oznaki życia ...

wtorek, 17 maja 2011

Z hojowego frontu - 5

Miało być o kolejnej hoi, ale będzie znowu o kerrii variegacie, aż do znudzenia :-)  Bo jakże o niej nie pisać, kiedy ona kwitnie już drugi tydzień? Jestem nią nadal zachwycona! Rozwinęła już trzeci kwiatostan, a wszystkich ma 9. Ale czy pachnie? Hm, jeśli tak, to bardzo, bardzo niewiele. Prawie, że niewyczuwalnie. A szkoda :-( Stoi w małym pokoju, raptem 10 m, okno nie jest otwierane ze względu na tynkarzy na zewnątrz. To gdyby pachniała, to bym czuła ... czy straciłam węch? Ech, szkoda, szkoda ... słodka moja mała :-)
 A co to w środku się kryje? Hm ... mniam ... będzie ponowne kwitnienie :-) wow!
 I tu też! Ale jazda :-) Taniec indiański odtańczyć trzeba :-)
Kwiaty trzymają się już 10 dni! Z hojowego frontu - 3
Początek kwitnienia kolejnego kwiatostanu


poniedziałek, 16 maja 2011

Z hojowego frontu - 4

I stała się jasność. Teraz już wiem, czemu kwiatostan się zatrzymał i nie drgnął od ponad miesiąca, bo ... hoi zachciało się rozgałęziać. A czytałam w internecie, że ta hoja nie jest do tego skora. Mnie się coś pomyliło, czy ona leci na psychotropach ;-)
Hoya fungii
A tak wygląda w całej krasie
Na wiosnę zastanawiałam się, czy nie przesadzić jej do większej doniczki. Ma rozmiar 10. Powstrzymałam się ze względu na pęd kwiatowy. I chyba zaczekam z tym do jesieni. Co sądzicie?

niedziela, 15 maja 2011

Czworaczki od Izabell - hoya retusa

Tak się kończy zaglądanie na różne fora kwiatowe, te otwarte oczywiście, które są przyjazne dla internautów. Jakiś czas temu myślałam o zablokowaniu możliwości kopiowania moich postów i zdjęć, jakie wrzucam na bloga (tutaj o zablokowaniu całego bloga). Zwróciłam się o pomoc do bloggerów. To są ludzie o dużej wiedzy programowania, o czym ja nie mam bladego pojęcia. I stała się rzecz dziwna. Nie chcę już niczego blokować. Przecież moje posty nie mają wartości twórczej, zdjęcia również nie są mistrzostwem świata. Dystans do własnej twórczości. To jest to, na co mi zwrócili uwagę i co jest bardzo rzadko spotykane wśród internautów. Panuje pęd do walki z każdym, kto tylko coś skopiuje. Zapominamy o tym, że internet jest ogólnie dostępny i wszystko, dosłownie wszystko co w nim zamieścimy jest do wglądu innych użytkowników. Cieszy mnie, jak widzę, ile mam wejść danego dnia na bloga, cieszy mnie, że ludzie czytają, to co piszę i że powracają następnego dnia. I są to osoby z całego świata: z USA, Singapuru, Ukrainy, Norwegii, Tajlandii, Niemiec, Wielkiej Brytanii, Rosji, etc. To jest dopiero fenomenalne. I ja miałabym blokować? Nigdy w życiu!  Obcy ludzie, przypadkiem przeszukując internet w poszukiwaniu konkretnej wiedzy, czy zdjęć poglądowych trafiają tutaj. I o to właśnie chodzi w pisaniu bloga. Oglądają zdjęcia moich roślin. A jeśli skopiują dane zdjęcie na dysk, to czy mnie tym ujmę zrobią? Nie. A jeśli użyją ich w innym celu, to co? Powinnam ich gnębić i do sądu lecieć? Może tak. Ale tu powtórzę: dystans do własnej twórczości.  Mnie to lotto, bo mam pasję, która daje mi olbrzymią dawkę radości ... i naprawdę szkoda mi życia na pierdoły ...

No, ale miało być o hoi. Izabell stanęła na wysokości zadania i to ona:
Hoya retusa
Która to już hoja? Nie wiem. Po co wiedzieć. Dziś jest tyle, jutro tyle, a pojutrze tyle.

sobota, 14 maja 2011

Gruboskórna ... hoya vitellina

Wszyscy mówią, to nie vitellina. Hm ... może tak, może nie. W każdym razie jako taka do mnie dotarła i tego na razie będę się trzymać, dopóki nie zakwitnie i zagadka się nie rozwiąże. Kolejna z dalekiej podróży, przybyła z Hawai z przystankiem w San Diego. To się nazywa podróż życia!
W każdym razie hoja o pięknych liściach, grubych, skórzastych i do tego z lekkim wzorkiem. Ma kwiatostan dość stary. Ma kwiatostan dość młody. Czyli szansa na rozwiązanie zagadki jest.

A oto i ona
 Stary kwiatostan
 Młody kwiatostan

piątek, 13 maja 2011

Im wyżej, tym mniejsze liście - hoya macrophylla var. variegata

Parę dni nic nie pisałam. Nie to, żebym się wypaliła, nie miała o czym pisać. Byłam trochę zajęta innym sprawami. W skrócie "sprawy rodzinne" zatrzymały mnie z dala od bloga.
Roślin do pokazania mam jeszcze sporo. A jak to z roślinami bywa, jedne przychodzą, inne odchodzą.
Ale wróćmy do tytułu tego postu ...

Niech mi ktoś powie, czemu? No czemu im wyżej, tym ma mniejsze liście? Kiedy światła ma dość, toć stoi na parapecie okiennym, miejsca też ma dość, może spokojnie rosnąć w rozmiary. A ona co? Rozmiar mini przyjmuje? Ech .... początek jej sięga lata zeszłego roku. Kupiona ukorzeniona, stała bardzo długo. W tej postaci była aż do marca tego roku.
W marcu sytuacja drastycznie się zmieniła.

Obecnie jest dość duża, ale teraz rośnie wolniej. Nawet jakby zatrzymała się trochę, tak jakby chciała wziąć oddech przed następnym natarciem. Na mnie nacierać może, a co tam. Mam jeszcze trochę miejsca, niech się rozpycha, oby nie na boki.
Jedna z moich ulubionych hoi. Tylko pytanie, która nie jest ulubiona? Hm ... żadna :-) A ranking? E, nie istnieje, bo nie może istnieć.
I o dziwo nie mam  hoi macrophylli zwykłej, zielonej. I wcale mnie nie ciągnie. Biorąc pod uwagę, że lubię mieć różne odmiany danej hoi, to dość dziwna sprawa ;-)  Może usprawiedliwi mnie to, że mam jeszcze dwie macrophylla. Jedna o tej samej variegacji, druga za to z odwrotnym rysunkiem. Ale o niej będzie za czas jakiś, niech puści się trochę, żebym miał Wam co pokazać.