czwartek, 29 września 2011

O ratowaniu hoi - hoya RB-Dick

Kolejny post obiecałam Joli , ale wybaczysz, że hoja finlaysonii "Rippled leaf" pojawi się w kolejnym? Dzisiaj ratujemy hoję RB-Dick.

Pisałam w komentarzach, że wzbudziła mój niepokój. Od tygodnia, a może ciut dłużej miała zwiotczałe liście. Zaczęłam obserwacje. Liście nie jędrniały. Cóż, przykre, ale prawdziwe, kolejna zalana hoja. Naprawdę staram się podlewać niezbyt dużo, ale ciągle mam z tym problem i nie mogę ich wyczuć.

Na starcie wygląda tak


Po wyjęciu z doniczki
 Nitki, nitki, nitki
 Po oczyszczeniu i wycięciu uszkodzonych korzeni
 
Moczenie korzeni w roztworze "Korzonek"
 Hoja wsadzona do świeżego podłoża z ziemi do kaktusów, 
włókna kokosowego i agroperlitu w równych proporcjach
 I do wilgotnego woreczka foliowego
I teraz czekamy dwa miesiące ...

Z jednej strony nie martwię się o nią, bo wierzę, że uda mi się ją uratować. Z drugiej zaś strony martwi mnie bardzo to, że kolejną hoję muszę ratować. Moja kuchnia przeistacza się w woreczki foliowe, a przecież to nie na tym polega, żeby trzymać hoje zapakowane w torbach :(

I to byłoby na tyle z dzisiejszego hojowego frontu Lulu.

wtorek, 27 września 2011

O podobieństwie - hoya sp. Vietnam i hoya fusco-marginata

Podobne do siebie są bardzo. Jedna piękna. Druga nie odbiega urodą. Obie mają ciemne brzegi. Niby nie są dokładnie takie same, ale która roślina ma identyczne liście? Chociażby hoya erythrina. Gdyby odciąć liście, które wypuściła u mnie i postawić obok sadzonkowych, myślę, że mało kto powiedziałby, że to są liście z jednej rośliny.

Hoya sp. Vietnam

Hoya fusco-marginata
I co Wy na to?

sobota, 24 września 2011

Rhipsalidopsis - dwa kwiatki na krzyż



Kiedyś miałam o fioletowych kwiatach, ale to już przeszłość. Było, minęło. Teraz mam o kwiatach czerwonych.


Roślina dość duża, kwitnąć powinna obficie, ale ona cóż, strajk ogłosiła i zakwitła dwoma kwiatami. Przesadzić ją musiałam. Pora kwitnienia nie jest dobrym momentem na przesadzanie, ale dwóm kwiatom naprawdę nic nie zaszkodzi. Nie było dość łatwo ją wyjąć, korzenie trzymały się mocno porowatego podłoża. Siedziała w doniczce ceramicznej.

Same korzenie

Dostała większą doniczkę. Wsadziłam ją w sam torf zmieszany z włóknem kokosowym. Tak, przyznać się muszę, że włókno kokosowe stało się nieodłącznym składnikiem podłoża do wszystkich roślin. I gdybym miała kaktusy, to też w włókno kokosowe bym je wsadziła. Ile już cegieł rozpuściłam  w wodzie, tego nie wiem, nawet ja. Ciągle moczę i suszę. Pomyślicie, że prowadzę gospodarstwo ogrodnicze? Nic z tych rzeczy. Trochę wolnego czasu, nadchodząca jesień, przygotowania do zimy i takie tam. Wam też ziemia znika z doniczek? Mnie też :-)

środa, 21 września 2011

Po raz kolejny o - hoya EPC-204

Po raz pierwszy pisałam o niej tutaj. Rok, jak jest już u mnie. Nie sposób się nią nie chwalić, kiedy ona pięknie rośnie. Ciągle zachwyca mnie, jako niespodzianka hojowa. Rośnie bezproblemowo, wschodnie okno, słońce jej zdecydowanie służy.




Wyraźnie widać pieprzyk na liściu. 

Ciemne piegi wychodzą po jakimś czasie, jak liść jest już ukształtowany, dorosły i twardy. Nie wiem, czy każdy liść będzie miał taki znacznik, ale są one pieprzykiem do zachęty, żeby mieć taką hoję w swojej kolekcji. I to te piegi zdecydowały o kupnie jej u epiphytica rok temu.
Nie dość, że ma listki nakrapiane, które w słońcu wybarwiają się na brązowo, to jeszcze jakby tego było mało dokłada ponętne pieprzyki do liści. Widział ktoś w necie, jak ona kwitnie? Ja szukam, szukam i nic.

piątek, 16 września 2011

O kwitnącej do znudzenia - Disocactus amazonicus i ... strajku epiphyllum

Już nawet nie chcę Was zanudzać jej kwitnieniem, ale ona cały czas kwitnie. A to jednym kwiatkiem, a to dwoma. Nie wiem, czy udało mi się dzisiaj uchwycić jej pełne rozwinięcie. Moja bezproblemowo rosnąca ulubienica. I ma już kolejne pąki. Tym razem szykuje się ich zdecydowanie więcej, na większej ilości pędów. Gdyby tylko chciały w jednym czasie zakwitnąć.

Disocactus amazonicus



Niestety, epiphyllum w tym roku żadne nie zakwitło. Ale jestem zła.  Patrzę na nie i mam coraz bardziej mieszane uczucia. Tyle lat się z nimi męczę. Latem ciągle drżę, czy nadchodząca burza nie połamie wszystkiego na balkonie. Zimą upycham w mieszkaniu i wygląda to, możecie sobie wyobrazić, jak! Warunków w mieszkaniu na takie rośliny nie mam, ale zaparłam się, żeby je mieć. A one co? W kulki lecę?! Ciąć na kawałki? Szkoda. Sprzedać? Szkoda. Wyrzucić? Szkoda. Oddać? Szkoda. I tak to Lulu ma w perspektywie kolejny rok męczarni z roślinami, które kwitnąć jej nie chcą. W przyszłym roku kupię sobie pelargonie!

Epiphyllum "Aztek Star"
Rozrasta się tylko z łodyg sadzonkowych. Nie wypuszcza łodyg spod ziemi. Forma zwisająca.
Pochodzenie - Paul Shirley/Holandia
 
Epiphyllum Anguliger
Rośnie niezauważalnie

Cryptocereus Anthonyanus
Rośnie szybko, w tym roku wypuścił 20 łodyg. Zero przyrostu spod ziemi.
Przyrost tylko z bocznych areoli.
Pierwszy rok, kiedy nie straciłam młodych przyrostów. Poprzednie dwa lata kończyły się utratą przez burze, nawałnice etc. Można powiedzieć, że każdego roku zaczynałam od początku.
Pochodzenie - Paul Shirley/Holandia

Epiphyllum "Floribundum"
Rośnie pomału, forma zwisająca. Podobno rarytas wśród epifitów.
Gdyby zechciał zakwitnąć i to udowodnić!
Pochodzenie - Epric/Holandia

Epiphyllum "Tele Ann"
Wzrost powolny, forma pionowa. Co do jej zgodności mam obawy. U sprzedawcy była w kolorze czerwonym,  a w necie widnieje w kolorze żółtym. Może to jest Tele bez Ann? Okaże się, jak zakwitnie.
Pochodzenie - Paul Shirley/Holandia

Epiphyllum "Vulcano"
Wzrost zadowalający, skłania się do formy zwisającej.
Pochodzenie - Paul Shirley/Holandia

Epiphyllum cartagense RBA201 
lub 
Epiphyllum guatemalense
Kwiat nocny. Forma zwisająca, falista, pokręcona.
Pochodzenie - Kakteen-Haage/Niemcy

Epiphyllum "Stauchs Wormatia"
Krzyżówka z hylocereusem. Forma zwisająca, łatwo się ukorzenia.
Łodygi bardzo ciężkie, potrzebuje obciążenia w doniczce.
Pochodzenie - Epric/Holandia
Epiphyllum "Darahii"
Drabiniaste, szerokie łodygi. Szybko rośnie, wypuszcza łodygi spod ziemi, szybko się ukorzenia. 
Forma zwisająca.
Pochodzenie - Epric/Holandia


Epiphyllum cartagense RBA201 
lub 
Epiphyllum guatemalense
Kwiaty nocne, forma zwisająca, faliste łodygi.
Pochodzenie - Kakteen-Haage/Niemcy 
Epiphyllum "Deutsche Kaiserin"
Forma zwisająca, szybko się rozrasta, szybko ukorzenia. Zdolne do dużej ilości kwiatów w jednym czasie.

Epiphyllum "?"
Podobno ma kwitnąć na biało. Rozrasta się z każdej areoli. Szans na kwiaty nie ma. Takie nie wiadomo co!

Lepismium
Roślina trzyletnia, rośnie wolno, łatwo się ukorzenia. 

 
Widok balkon


Właścicielka balkonu. Jest zakochana w balkonie, mogłaby na nim mieszkać.

Jest jeszcze rarytasik - epiphyllum "Müllers Mandarin" krzyżówka z selenicereusem. Dziwnie rośnie, nie sposób jest zrobić mu zdjęcie. Pomimo, że mierzy ponad metr, nie zajmuje dużo miejsca. Pozostałe są do siebie bardzo podobne, niewiele się od siebie różnią, to nie ma sensu, żebym wszystkie pokazywała. Kwiatów jak widać w tym roku nie ma i nie będzie. Tak bywa. Liczę na przyszły rok. Tylko, że w zeszłym roku mówiłam to samo :-(

poniedziałek, 12 września 2011

O ratowaniu hoi - upadki i wzloty

Z roślinami tak jest, jedne rosną jak na drożdżach, inne rosną niezauważalnie, a jeszcze inne ciągle trzeba ratować i od nowa ukorzeniać. O co chodzi hojom? Czemu inne rośliny rosną bez problemu, a hoje grymaszą? Pod ciągłym nadzorem bryły korzeniowej. Na dłuższą metę to jest męczące. Dzień w dzień doglądam, macam, nie tylko z konieczności, ale z przyjemności. Hoje wcale nie są łatwe w uprawie. Powiedziałabym nawet, że trudne. Dla mnie oczywiście.
I tak na oddziale intensywnej opieki medycznej znajdują się:
  • hoya loyceandrewsiana - rok, jak próbuję się z nią dogadać i ciągle jest nie tak. Ostatecznie została pocięta na dwa kawałki i ukorzeniana od początku; 
  • hoya meredithii x crassicualis - straciła korzenie pomimo, że dopiero co kwitła. Prawdopodobnie korzenie z którymi przyszła nie przyjęły się, przycięta na maxa. Bardzo zależy mi na jej uratowaniu.
Wsadzona do worka foliowego i postawiona w kącie

  • hoya cv. Jennifer - była już duża, nadal jest duża, ale straciła korzenie. Najgorsze jest to, że nie wiem czemu. Nie zalewałam jej i nie przesuszałam. Ukorzeniam od nowa w całości. Siedzi w worku od dwóch tygodni. Musiałam coś źle robić, tylko co?! Daję jej jakieś 2 miesiące na wzięcie się w garść.

  • hoya subquintuplinervis "BhianaMai" - była ukorzeniona, rosnąca, z Niemiec. Rosła czas jakiś i nagle trach, zgubiła "nogi". Ostre cięcie. Został kawałek z trzema liśćmi, siedzący w sphagnum w woreczku foliowym. Rokowania są pomyślne, wypuściła malutkie korzonki.
Ponadto ukorzeniają się:
  • hoya lacunosa ESKIMO - marnie, prawdopodobnie ją stracę
  • hoya sp. UT072 Krabi Province - sphagnum, zamknięty woreczek

Wyszły na powierzchnię i znajdują się pod nadzorem:
  • hoya fusco-marginata - przyszła z korzeniami przysuszonymi. Korzenie odżyły, wsadzona do podłoża stałego. Cała znajduje się w worku foliowym - rokowania są jak najbardziej pomyślne. Obecnie przechodzi okres przejściowy, jest w odkrytym worku. Niedługo wyjdzie całkowicie na powierzchnię;
  • hoya incrassata "moonshadow" - przyszła z przysuszonymi korzeniami i zmarszczonymi liśćmi. Moczyła się parę godzin w wodzie z cukrem. Obecnie korzenie odżyły, liście nabrały ciała. Siedziała w sphagnum, cała w woreczku foliowym.
    Wyszła na powierzchnię.

    • hoya vitellinoides - przyszła z korzeniami przysuszonymi. Krótko była w woreczku foliowym. Obecnie wsadzona do podłoża stałego, bez przykrycia - rokowania są jak najbardziej pomyślne. Liście są twarde jak rzepka. Najdłuższy liść ma 25 cm długości. Myślę, że nie potrzebuje już wsparcia.


    Te trzy odmiany pochodzą z Tajlandii od apodagis. Pisałam o nich tutaj. W 100% jestem z nich zadowolona. To był bardzo udany zakup.

    Ukorzeniły się i przeszły do podłoża stałego:
    • hoya Christina
    • Hoya sp. Vietnam

      I to byłyby wszystkie na daną chwilę, które znajdują się pod szczególnym nadzorem. Dużo prawda? A może nie? A mimo to, ciągle je chcę mieć. Ciągle obserwuję co się dzieje na rynku internetowym. Ciągle walczę z sobą, żeby nie kupować kolejnych odmian, bo ja tak naprawdę nie mam na nie już miejsca. Banał prawda? Każdy tak mówi i upycha kolejną doniczkę na parapecie. Co one w sobie takiego mają? Ktoś wie?

      Martwię się, gdy któraś choruje. Cieszę się, gdy udaje mi się uratować. I tak karuzela kręci się. O tych, co padły bezpowrotnie pisała nie będę, po cichu znikają z listy moich hoi.

      czwartek, 8 września 2011

      Z życia Lulu - powakacyjny wypad na wakacje

      W tym roku Lulu wybrała się na wakacje ... pod koniec wakacji. Wakacje były krótkie, kilkudniowe, spędzone oczywiście na łonie natury, które zaowocowały kilkoma zdjęciami.
      Mazury












       Most przez rzekę Łynę



      Gorące pozdrowienia dla wszystkich, którzy do mnie zaglądają.
      Tak gorące, jak ogień w kominku.