wtorek, 3 maja 2011

Z hojowego frontu - 2

Moje "maleństwo" wreszcie coś pokazało. Ale jestem happy. Taniec szczęścia odtańczony, czas pokazać to cudo. Sztuk na razie jeden, ale to początek ... I to w 100% mój pączek! Aaaaaa .....

Hoya kerrii variegata
 Ten dopiero się kluje. Ale co to? Czyżby w głębi były jeszcze uśpione pączki?
Niestety, pogoda dzisiaj kiepska. Zero słońca, ponuro, deszczowo. Mój fotograf tylko tyle z siebie wydusił ;-) Nadzieja w hoi, że ona wydusi z siebie więcej :-)


Ale i serpensik się szykuje :-)To ten z trojaczków od Izabell.

Hoya serpens
Z trojaczków pozostałe dwie zostały w pracy. Lacunosa powinna też już się rozwinąć. W piątek była już tak spuchnięta, jakby miała lada dzień pęknąć. Jak nigdy, będę jutro do pracy pędzić, żeby zobaczyć, czy już, czy jeszcze nie, a może już po :-( to byłby kanał :-( ... ale wpierw muszę wyszykować... ech serce mi już bije z wrażenia, ze strachu, z bojaźni, brzuch boli, w gardle ściska, nic przełknąć nie mogę, chyba się skupić jutro w pracy jedna nie będę mogła ... bo ... głęboki oddech  ... MATUR czas zacząć! To nie ja, to On, ale czuję się, jakbym to ja jutro przystąpić miała do najważniejszego egzaminu w życiu, od którego tak wiele zależy ... kiedy ten czas zleciał ... A dopiero co był malutki, raczkował, chodzić się uczył, siadać na nocniku, jeździć na rowerku bez bocznych kół, szedł do pierwszej klasy z pięknym kolorowym tornistrem, a teraz? Teraz garnitur, krawat, wyglansowane buty ... a ja siwe włosy ...
kasia-d-r pisze...

Trzymam jutro kciuki za maturzystę!!!

lulu pisze...

Dzięki :-) Przydadzą się, oj przydadzą. Najbardziej pojutrze, będzie matematyka!

Prześlij komentarz