piątek, 20 maja 2011

Wątrobianka - hoya deykei

Niektórym się podoba, niektórzy nic ciekawego w niej nie widzą. A mnie kręcą jej plamy wątrobowe. Moje drugie podejście, pierwsza zeszła po jakimś czasie. Sama, tak po prostu, pomału, może coś ją żarło od środka. Nie wiem, wnikać nie będę. Mam kolejną szansę, oto ona, prosto ze stanu Oregon w zachodniej części USA. 

Hoya deykei
Jeden liść, stał od jesieni. Ale przyszedł czas na schowanie obrazy do szafy 
i pokazanie na co ją stać, i pokazała, że żyje i ma zamiar się zadomowić.
 Młode listki śmiesznie wyglądają. Jakby ktoś je podgryzł :-)
Zobaczymy, jak ta sobie poradzi. Mówią: do trzech razy sztuka. Oby mojej cierpliwości nie ćwiczyła. Bardzo mi na niej zależy. Będę uparcie dążyła, żeby mieć ją w wersji nie tyle mini, co maxi.
Anonimowy pisze...

Faktycznie warta grzechu, piękna jest.Młode najbardziej zaskakują swoim wyglądem.
Jolka

Anonimowy pisze...

Nie spojrzałam na datę, nowe zdjęcie dasz ? Jolka

lulu pisze...

Jolu, będzie problem, bo ta hoja to już przeszłość :-( Z niektórymi hojami nie mogę się dogadać. I ona do nich należy. Trzy sadzonki miałam w różnym czasie i każda po jakimś czasie mi padała. Robię ostatnie czwarte podejście, jak mi padnie, to pożegnam się z nią na zawsze, choć będzie mi szkoda, bo jest bardzo w moim typie.

Anonimowy pisze...

I jak przeżyła ci?

lulu pisze...

Tak, żyje. Ale tym razem w hydroponice.

Prześlij komentarz