Wszyscy mówią, to nie vitellina. Hm ... może tak, może nie. W każdym razie jako taka do mnie dotarła i tego na razie będę się trzymać, dopóki nie zakwitnie i zagadka się nie rozwiąże. Kolejna z dalekiej podróży, przybyła z Hawai z przystankiem w San Diego. To się nazywa podróż życia!
W każdym razie hoja o pięknych liściach, grubych, skórzastych i do tego z lekkim wzorkiem. Ma kwiatostan dość stary. Ma kwiatostan dość młody. Czyli szansa na rozwiązanie zagadki jest.
A oto i ona
Stary kwiatostan
Młody kwiatostan
Cudowny wątek - przeczytałam z wielkim zainteresowaniem.
Napodziwiałam się RETUSY,jest dla mnie z tych "dostępnych".
Orientalne,z zagranicznych źródeł już mniej, choć przy obecnym zainteresowaniu tym gatunkiem - kto wie?.
Wiele odmian staje się bardziej dostępnych.
Będę zaglądać,bo podoba mi się tutaj.
Bardzo dziękuję za odwiedziny i za komentarze. Bo rozumiem, że pochodzą od jednej osoby? Świat coraz bardziej staje otworem, wystarczy tylko zacząć, a potem to już z górki. Sama na początku byłam zaskoczona, jak łatwo ściągać coś z dalekich krajów i ile przy tym jest frajdy, i jeszcze coś takiego, co trudno określić. Jak spojrzę na hoję, która przyleciała z Florydy chociażby, czy też ze stanu Marianna, z tak daleka, to mam kawałek tego świata u siebie w domu. Super wrażenie!
Nie wszystkie "anonimowe" pochodziły ode mnie,ale sporo.Nie wiedziałam,jak mam to zrobić,żeby się przedstawić,choćby z nazwy.
Jestem od jakiegoś czasu na emeryturze i dopiero
teraz mogę się zająć trochę kwiatami.Zawsze miałam swoje ulubione,ale nie bardzo niałam czas na zajmowaniem się nimi.Na dodatek przy pracującym trybi życia dom był otwarty na biedne,skrzywdzone i bezdomne zwierzaki.
Stadko się zmieniło i zmniejszyło naturalną koleją rzeczy,ale i tak jest ze mną pięć nieszczęść (teraz może szczęść?).Zwiększa się za to kolekcja doniczkowców,w tym hoje,ale i inne,z przewagą tych ozdobnych z liści.
To byłoby na tyle o mnie.
Tego świata,szeroko pojętego,możemy na szczęście przybliżać sobie na różne sposoby,choćby i ten powyżej.
Kociara - ale teraz udało się :-) Wiem, że masz nick "kociara" i przez to Cię identyfikuję. Super, że kobiety w wieku emerytalnym nie zamykają się przed internetem, są światowe i na czasie :-) Wiem coś na temat braku czasu. Pracuję do godz. 16, w domu jestem po 17. I dopiero wtedy robię obiad, który jemy około godz. 18. Niewiele zostaje wolnego czasu na obrobienie roślin i kotów. Ciągle brak czasu na przyjemności. Dlatego troszkę Ci zazdroszczę, że jesteś już na emeryturze i masz wreszcie czas na to, na co wcześniej nie było.
Lulu - nie jestem j znowu taka światowa,lecz bez komputera oraz internetu nie wyobrażam sobie funkcjonowania w dzisiejszym świecie.Chcąc podglądnąć nowości na zaprzyjaźnionych blogach,forach tematycznych - doba stanowczo za krótka.Wiem,rozumiem Ciebie,kobietę pracującą.Do niedawna jeszcze dorabiałam trochę,ale postanowiłam zrezygnować i zająć się tym co mnie otacza i co kocham.
Podobno na emeryturze czas biegnie dwa razy szybciej (coś w tym jest) i dlatego też nie mam go w nadmiarze,toteż mam zamiar go wykorzystać najbardziej efektywnie.Ale żeby tutaj zaglądnąć czas znajdę - pozdrawiam serdecznie
Prześlij komentarz