Hoya metallica
Przyleciała ze stanu Oregon w USA, jako nieukorzeniona sadzonka. Po około 1,5 tygodnia od wsadzenia do sphagnum wypuściła korzonki.U mnie sprawdza się szybkie przesadzanie roślin ze sphagnum do podłoża stałego, jak korzenie są jeszcze malutkie. Stąd, jak tylko zobaczyłam, że wypuszcza korzonki, przesadziłam do ziemi. Zraszam podłoże tylko od góry. Roślina ma 2 centymetrowy pęd, stąd musi być podtrzymywana dużą ilością patyczków do szaszłyków.
Hoya cv. Viola
Trafiła do mnie zupełnie przypadkiem. Miałam już do czynienia z tą hoją na jesieni zeszłego roku. Przyszła z Tajlandii, niestety w stanie agonalnym. I pomimo mojego ratowania, padła. Przeglądając blog Edyty, natknęłam się na jej hoję. Jest po prostu przepiękna. Zachwyciłam się nią. I Edyta sprezentowała mi sadzonkę. Za co jej bardzo dziękuję. Dlatego napisałam, że trafiła przypadkiem, bo nie była planowana. Mam nadzieję, że pomimo mojego urazu do tej odmiany, hoja będzie chciała u mnie rosnąć.
Hoya clandestina
Kolejna sprawka Edyty. To zdjęcie mnie powaliło na łopatki. Wiedziałam, że muszą ją mieć. Fakt, moja sadzonka nie przypomina tej ze zdjęcia. Ale może kiedyś, kto wie. Do tego wybarwia się na słońcu. Czyli powinna lubić wschodnie okno. A to duży plus, biorąc pod uwagę, że coraz mniej moich hoi toleruje słońce.
Hoya sp. Chicken Farm
Może to śmieszne, ale na tę hoję zdecydowałam się ze względu na ... nazwę. Ha, ha, ha, tak mnie ta nazwa śmieszy, że pomyślałam sobie, że fajnie mieć hoję o takiej nazwie. No i jest.
A teraz, zastanawiam się, jak się ma moja żelazna lista, którą w zeszłym roku zrobiłam i nie zamierzałam wyjść poza jej ramy? Ano nijak. Sami widzicie. Ile hoi, tyle pretekstów do ich zdobycia.
Prześlij komentarz