Hoya macrophylla "splash"
Nie wiem, jak się mają korzenie, nie chcę w niej grzebać niepotrzebnie, ale zastanawiam się, czy dobrym sposobem byłoby ją podlewać, tak profilaktycznie, ukorzeniaczem rozpuszczonym w wodzie? Gdzieś mi się obiło o uszy coś takiego, ale nie jestem pewna, czy czegoś nie pokręciłam.
* * *
Dzisiaj miałam "najazd" nowej osoby na blogu. Dużo komentarzy - za które serdecznie dziękuję. Bardzo miło mi gościć kolejnego "czytacza" mojego bloga. To mnie jeszcze bardziej inspiruje do dbałości o niego.
Na temat ukorzeniacza się nie wypowiem , chociaż ja mam taki w płynie i na pudełeczku jest napisane - polewać jednorazowo po posadzeniu i do tego zawsze się stosuje.
Lulu, ja ze swojej strony polecam Asahi. To taki naturalny dopalacz dla roślin. Nie można go stosować zbyt często bo rośliny się rozleniwią i będą chciały więcej :))...ale w nagłych wypadkach jest świetny. Pomógł mi uratować kilka zielonych istnień. Zawsze go stosuję po posadzeniu nowej roślinki, dla regeneracji sił po długiej podróży albo gdy któraś niedomaga.
Cynthia - zaciekawił mnie ukorzeniacz w płynie. Ma jakąś nazwę? Ja mam w proszku i taki rozpuszczałam w wodzie do podlewania hoi po podróży, żeby wzmocnić korzenie bądź pomóc im w regeneracji.
Asahi znam, ale rzadko go stosuję. Po prostu zapominam o nim.
Lulu, ten ukorzeniacz można kupić w OBI i LM. Szukałam takiego w proszku ale tam dostępne są teraz tylko te w płynie. Nazywa się "Korzonek Superstart" firma "ArtGarden". To takie małe zielone pudełeczko. Sam płyn śmierdzi okrutnie...trochę jak gnojówka z pokrzyw ale jak na razie jestem zadowolona bo sadzonki ukorzeniają się szybko i bezproblemowo.
Basia - kupiłam ten ukorzeniach. Na razie trudno mi coś powiedzieć, bo za krótki czas od jego stosowania. W każdym razie podlałam nim wszystkie hoje, tak profilaktycznie, na wypadek... Faktycznie, śmierdzi, że hej, ale dobre lekarstwo też śmierdzi :D
Dorotka, mam nadzieję, że będziesz z niego zadowolona :)
Prześlij komentarz