wtorek, 26 kwietnia 2011

O rhipsalisie wybarwiającym się na czerwono, czyli "Red Coral"

Roślinka przybyła z Niemiec późną jesienią 2009 r.

Co mogę o niej powiedzieć po ponad rocznej bytności u mnie? Na pewno uwielbia słońce, nie wiem, czy bezpośrednie, nie odważyłam się wystawić jej na balkon. Może w tym roku spróbuję ją trochę wietrzyć, kontrolnie, tylko wtedy gdy będę w domu. Na stałe wisi we wschodnim oknie, słońce ma do godz. 12. Jak jest dużo słońca, łodygi pięknie wybarwiają się na czerwono. Możliwe, że na bezpośrednim słońcu efekt opalenia byłby o wiele lepszy. Kwitnie? A owszem. Ale ... kwiaty są wielkości "łepka od szpilki", a czas ich kwitnienia jest tak mały, że trzeba naprawdę roślinę pilnować, żeby je dostrzec. Nie wiem, czy kwitną godzinę! I po kwitnieniu. Koniec! Ale w ich miejsce zaczynają tworzyć się na początku zielone, z biegiem czasu białe koraliki, które utrzymują się na roślinie około roku, jeśli przypadkiem się ich nie strąci. W ten sposób widać, ile kwiatków danego roku roślina miała.

W jakim siedzi podłożu? Wstyd się przyznać, ale nie wiem. Jest w tym samym, w którym przyszła. Planuję w tym roku dosypać jej trochę kaktusowej z domieszką torfu. Tak, uwielbiam torf, he, he.
Najchętniej wszystkie rośliny sadziłabym w torf. Nie wiem czemu. Tak mam.
Jak do tej pory roślina bezproblemowa.

Pąki  z 2010 r. Widać lekkie wybarwienie łodyg.

Obecnie roślinka ma sporo pąków. Ale niestety, nie mogę upilnować kiedy kwiatki są rozwinięte, żeby zrobić zdjęcie, bo albo są w pączkach, albo są już przekwitnięte. Może w najbliższy weekend je upoluję!
Anonimowy pisze...

Piękna roślinka - podoba mi się,a do torfu,niestety,nie mam przekonania.

Prześlij komentarz