Przyszła do mnie z Florydy, z przystankiem w San Diego, podróżniczka światowa. Jestem pełna zachwytu dla niej. Jest to jedyna hoja, która ukorzeniła się praktycznie sama, w tempie ekspresowym. Siedziała w mchu sphagnum tylko tydzień i już miała małe korzonki. Przesadziłam ją do podłoża docelowego, przycisnęłam kamieniem. I rośnie dalej. Teraz kamienia już nie potrzebuje. Trzyma się mocno podłoża. Ukorzeniła się w całości, z pięcioma węzłami, nie straciła wigoru. No po prostu mistrzyni hojowa! Jeśli to jest jej cechą, to wszystkim ją bardzo polecam. Zero, dosłownie zero problemu, sama się ukorzenia i sama rośnie. Tylko jej wody trochę dać. A oto ona:
Hoja sp. Palawan
Taką miała etykietę. Czy dobrze przeczytałam?
Zachwycona jestem:Hoja obovata "Silver Spot".
Podoba mi się już od jakiegoś czasu i zaczynam o niej marzyć.
Poza nią wszystkie inne też mają swój urok.
To nie jest tak,że jak się wybiera jedną to wszystkie inne nie,absolutnie wykluczone.
Jedna to miss,a reszta to kolejne miss,czyli "wicemisski" !!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Misskami jest u mnie 90% hoi. Wszystkie zajmują pierwsze miejsce na podium, nie ma innej możliwości ;-)
Prześlij komentarz