W uprawie ziemnej miała pięć bardzo długich pędów. Do uprawy hydroponicznej pocięłam ją na kawałki, żeby zwiększyć szansę na ukorzenienie się. A poza tym, ciężko - nawet na leżąco - utrzymać bardzo ciężkie pędy, do tego cięte, w granulacie. Na czas ukorzenienie była w stelażu z patyczków, które podtrzymywały pędy i zabezpieczyły je przed wypadnięciem. Teraz już nie potrzebuje podpór, ukorzeniła się na tyle mocno, że trzyma się sama. W doniczce jest 7 pędów.
* * *
A tutaj namiastka kolejnego posta, hoje po kąpieli z kuchennego parapetu.
Robiłam dzisiaj, a raczej już wczoraj to samo co Edyta :)
Sztuka w sztuce, żeby 9 sztuk zmieścić na 90 cm parapecie.
Do tego jeszcze dwa maluszki i trzy wiszące,
ale z racji niewielkich gabarytów (w porównaniu do wielkoludów)
nie znalazły się na przedpokojowej podłodze.
Ładnie się prezentują w grupie.
Piękne potwory ! Hydro im służy...
Ale giganty. A człowiek kilkoma liśćmi się zachwyca.... :)
One wszystkie w hydro? Piękne są.
Ja również w sobotę myłam okna i do wczoraj nie mogłam patrzeć na zielone. ;)
Cudne kąpielowe zdjęcie :) Prawdziwe elegantki!
Iśka
Dziękuję za pochwały :D
Wszystkie w hydro. Te, co rosną w ziemi, nie dało się postawić w pionie. Kiwają się na boki, i muszą być przywiązane do regału. Ale korci mnie, żeby je przerzucić do hydro. Są to latifolia i kerrii zielona.
Twoja compacta jest piękna
i widać ma ochotę rosnąć, bo moja to straszny kołek.
Dopiero zaczyna rosnąć, tak jak pisałam, była pocięta i ukorzeniana w hydroponice. Liczę na jej szybki, bujny i kwitnący wzrost! :D
Prześlij komentarz