niedziela, 26 maja 2013

O fenomenie nazewnictwa

Dzisiaj będzie o fenomenie nazewnictwa. Czyli? Czyli pęd ku zdobywaniu nie koniecznie nowych odmian, co hoi o nowych nazwach, których jeszcze w kolekcji nie mamy, a potem okazuje się, że taka stoi już na naszym parapecie od roku.
Najlepszym do tego przykładem będzie odmiana finlaysonii.
Jest ich bardzo dużo. Nie wiem, czy ktokolwiek pokusiłby się o ich zliczenie. Według mnie jest to niemożliwe. Ale jest jedna odmiana finlaysonii, która  jest gwiazdą i wzbudza tak duże emocje, że można ją kupić u kilku znanych zagranicznych sprzedawców, ale z malutkim 'ale'. U każdego będzie występowała pod inną nazwą. Która to?

hoja finlaysonii IV
hoja finlaysonii 'Chicken Farm' splash leaves - EPC-764
hoya sp. Sabah AG08-24
hoja finlaysonii ' Chicken Farm'

Dobra, co?
Czy widział ktoś 'Chicken Farm' bez liści splash? Nie. A jak się mają ich ceny? Tutaj sprzedawcy też mają niezłe pole do popisu.
Pierwsza: hoja finlaysonii IV - Aleygarden - 7 $ - dość spore sadzonki, ukorzenione
Druga: hoja finlaysonii 'Chicken Farm' splash leaves - EPC-764 - Epiphytica - 25 $ - sadzonki również dość spore, ukorzenione
Trzecia: hoya sp. Sabah AG08-24 - Pakehas - 16 € - cena zaporowa! A wielkość? Jedno węzło.
Czwarta: hoja finlaysonii ' Chicken Farm' - do zdobycia na allegro w różnych cenach, ale w cenie zdecydowanie niższej od powyższych.

Wynika z tego, że najtaniej można ją kupić na allegro albo u Aleyagarden.

Niesamowite, prawda? Ja na szczęście mam dwie. Jedną z allegro, drugą od Aleyagarden. Czemu szczęście? Bo trzecią próbowałam zdobyć u Pakehas rok temu, ale nie miał jej już na sprzedaż i kupiłam sp. Sabah AG08-25, tego nielota, którego pokazywałam już na blogu.  Pamiętam, jak byłam wtedy zawiedziona, że nie ma  tej ciapatej. Teraz jestem szczęśliwa, bo szlag by mnie trafił na miejscu, że tyle kasy wybuliłam za hoję, którą już mam w podwójnej wersji.

Jestem przekonana, że takich przykładów mogłoby być więcej.
Nie dajmy się zwariować. Kupujmy to, czego naprawdę nie mamy na parapecie, nie bierzmy pod uwagę tylko i wyłącznie samej nazwy, że o takim numerku hoi jeszcze nie mamy, albo nie kręćmy nosem, że to jest zwykła finlaysonii bo nie ma numerku. Numerek można 'przypiąć' w każdej chwili i już jest nowością  w sprzedaży, o którą wszyscy zaczną się bić.
Czy ten numerek jest aż tak ważny? Przecież to nie numerek do lekarza, za którym trzeba stanąć w kolejce o świcie.

A żeby post nie był nudny, to pokażę, kto tyle szumu robi wokół siebie.




Nie zmienia to oczywiście faktu, że hoję warto mieć w swojej kolekcji, nie tylko ze względu na duże, pięknie wybarwione liście, ale i na kurczakowe kwiaty, które u mnie kwitną mniej więcej co miesiąc. 
Niedługo będzie to jej 5 kwitnienie w tym roku. Tym razem na 3 szypułkach.

*     *     *

Do kwitnienia szykuje się ponownie hoja finlaysonii IX, ponawiać kwitnienie będzie również hoja finlaysonii I (może tym razem uda mi się zrobić zdjęcia w porę), debiutować natomiast będzie hoja finlaysonii 'Botanova'. Hoja fusco-marginata też daje nadzieję na debiut.
O ciągłym kwitnieniu lacunosy, cv. Rebecca nie będę wspominać. A i elliptica też szykuje się ponownie, trzeci raz już w tym roku. Dodatkowo zadebiutują dwie obovaty. 
 
Ale ten rok zdecydowanie należy do finlaysonii!
kwiatwoku pisze...

Jako piąta jest/była-Hoya finlaysonii-04 'Nova' w Aleygarden. Kupiłam pod taką nazwą za 10$ a chciałam prawdziwą nerwuskę :)Natomiast od Jacka EPC-143 tam kupiłam jako 'Divo'. Przy okazji zapytam Cię, czy 'Botanova' masz od Ylve ? Mam właśnie od niej ale bez oznaczenia.

lulu pisze...

Jolu, 'Botanova' jest od Anders ze Szwecji. Ale ona na 99% wygląda mi na Jennifer. Kupiłam ją po prostu jako finlaysonii. Oznaczyłam ją dla siebie 'Botanova', żeby jakoś odróżniać te finlaysonii, które są bez nazwy, czy numeru.
U Aleyagarden to chyba była dawno temu, kiedyś, kiedy jeszcze w hojach nie 'robiłam'.

Prześlij komentarz