No właśnie, z tym słońcem to już problem okrutny. Nie ma miejscu, napchane po samą kokardę. Sunaise od Aleyagarden niedługo wyjedzie do pracy, to zajmie jej miejsce. Choć szkoda, bo słonko ładnie ją zaczyna wybarwiać, a w pracy słonka niet. No, ale coś za coś. Trzeba kombinować :D
Ja wszystkie "nerwowe" trzymam dalej od słońca, no i variegaty. Wybarwiające się muszą mieć u mnie słońce. Ale co ja się porównuję do Ciebie, rozumiem że w takiej ilości to trudna sprawa.
Jolu porównuj się. Też masz piękną kolekcję. Zresztą to nie o to chodzi, kto ma więcej. To nie piaskownica z foremkami :D Sunrise już stoi na słoneczku. Musiałam zrobić roszadę. Zabrać callistophyllę, zaczęła żółknąć od słońca. A, żeby było śmieszniej, to już 'sfabrykowałam' dla niej metrowy pałąk, krzyżujący się, czyli dwa pałąki razem. Tylko hojeczka mikrych rozmiarów :D To się nazywa przedsiębiorczość :))
..." Zresztą to nie o to chodzi, kto ma więcej. To nie piaskownica z foremkami"..... Nie mam we krwi ani licytacji ani konkurencji, chodzi mi wyłącznie o warunki jakie im stwarzamy. Wiadomo że,jeśli masz ich mniej to warunki mają lepsze, więcej słońca,luzy między listkami i takie tam. Właśnie jestem na etapie tego, aby zminimalizować kolekcję na rzecz tych zostawionych. Wkurza bardzo jak chcesz zobaczyć jedną konkretną a w międzyczasie urwiesz liścia, pąka lub gorzej,długo wyczekiwany stożek wzrostu.Jolka
Jolu, to też jest moim marzeniem, żeby zminimalizować i mieć tylko te, które najbardziej mnie kręcą. Do tego, żeby ładnie się prezentowały na parapecie i można je było obejrzeć z każdej strony. Niestety, dupa blada. Wszystko poupychane, każdy nowy liść to niezła jazda, jak go upchnąć, żeby ładnie wyrósł. Zdjęcie z parapetu graniczy z cudem, wszystko się plącze, zaczepia, powiązane do klamek od okien. Ech, szkoda gadać. Niestety, nie dojrzałam do tego i nie wiem, czy to w ogóle nastąpi.
.."Niestety, nie dojrzałam do tego i nie wiem, czy to w ogóle nastąpi"....
Właśnie,... i ja się łamię. Ze starszymi trudno się rozstać a małymi jeszcze się nie nacieszyliśmy, czekamy na kwiaty. Za progiem natomiast są już nowe gatunki ledwo odkryte.Walczę sama ze sobą.Jeszcze gdyby rodzina dzieliła z nami pasję wtedy bym miała komu "sprezentować" ale niiiimaa. :)
To witaj w klubie. Myślę, że takich 'nas' jest więcej. Ja to jeszcze mam problem z przycinaniem. Chodzę kilka miesięcy wokół jednej hoi i się przemóc nie mogę. Nie wiem, co to będzie na jesieni. Chyba się zapłaczę :-( Ja tam ciągle odkrywam nowe gatunki, nie koniecznie nowe same w sobie nowe, tylko nowe dla mnie. Nie mam kiedy nawet na wakacje wyjechać, bo co rusz czekam na kolejną pakę. Na głowę mi już padło Jolu!
Kolorowa panienka jak nie będzie stała na słonku to zzielenieje.Prawdziwa sprinterka, pod koniec lata szykuj bambusa.
No właśnie, z tym słońcem to już problem okrutny. Nie ma miejscu, napchane po samą kokardę.
Sunaise od Aleyagarden niedługo wyjedzie do pracy, to zajmie jej miejsce. Choć szkoda, bo słonko ładnie ją zaczyna wybarwiać, a w pracy słonka niet. No, ale coś za coś. Trzeba kombinować :D
Ja wszystkie "nerwowe" trzymam dalej od słońca, no i variegaty. Wybarwiające się muszą mieć u mnie słońce. Ale co ja się porównuję do Ciebie, rozumiem że w takiej ilości to trudna sprawa.
Jolu porównuj się. Też masz piękną kolekcję. Zresztą to nie o to chodzi, kto ma więcej. To nie piaskownica z foremkami :D
Sunrise już stoi na słoneczku. Musiałam zrobić roszadę. Zabrać callistophyllę, zaczęła żółknąć od słońca.
A, żeby było śmieszniej, to już 'sfabrykowałam' dla niej metrowy pałąk, krzyżujący się, czyli dwa pałąki razem. Tylko hojeczka mikrych rozmiarów :D
To się nazywa przedsiębiorczość :))
..." Zresztą to nie o to chodzi, kto ma więcej. To nie piaskownica z foremkami".....
Nie mam we krwi ani licytacji ani konkurencji, chodzi mi wyłącznie o warunki jakie im stwarzamy. Wiadomo że,jeśli masz ich mniej to warunki mają lepsze, więcej słońca,luzy między listkami i takie tam. Właśnie jestem na etapie tego, aby zminimalizować kolekcję na rzecz tych zostawionych.
Wkurza bardzo jak chcesz zobaczyć jedną konkretną a w międzyczasie urwiesz liścia, pąka lub gorzej,długo wyczekiwany stożek wzrostu.Jolka
Jolu, to też jest moim marzeniem, żeby zminimalizować i mieć tylko te, które najbardziej mnie kręcą. Do tego, żeby ładnie się prezentowały na parapecie i można je było obejrzeć z każdej strony.
Niestety, dupa blada. Wszystko poupychane, każdy nowy liść to niezła jazda, jak go upchnąć, żeby ładnie wyrósł. Zdjęcie z parapetu graniczy z cudem, wszystko się plącze, zaczepia, powiązane do klamek od okien. Ech, szkoda gadać.
Niestety, nie dojrzałam do tego i nie wiem, czy to w ogóle nastąpi.
.."Niestety, nie dojrzałam do tego i nie wiem, czy to w ogóle nastąpi"....
Właśnie,... i ja się łamię. Ze starszymi trudno się rozstać a małymi jeszcze się nie nacieszyliśmy, czekamy na kwiaty. Za progiem natomiast są już nowe gatunki ledwo odkryte.Walczę sama ze sobą.Jeszcze gdyby rodzina dzieliła z nami pasję wtedy bym miała komu "sprezentować" ale niiiimaa. :)
To witaj w klubie. Myślę, że takich 'nas' jest więcej. Ja to jeszcze mam problem z przycinaniem. Chodzę kilka miesięcy wokół jednej hoi i się przemóc nie mogę. Nie wiem, co to będzie na jesieni. Chyba się zapłaczę :-(
Ja tam ciągle odkrywam nowe gatunki, nie koniecznie nowe same w sobie nowe, tylko nowe dla mnie.
Nie mam kiedy nawet na wakacje wyjechać, bo co rusz czekam na kolejną pakę. Na głowę mi już padło Jolu!
Prześlij komentarz