poniedziałek, 24 października 2011

Kapuściane przypadki - kolejne chirity do kolekcji

Leciały 8 dni ze stanu Georgia w USA. Były eksperymentem i ze strony sprzedawcy i mojej. Czy takie rośliny są w stanie przeżyć tak długą podróż? Hoje bez problemu. Ale chirity? Okazało się, że podróż przeżyły świetnie. Doszły w stanie nienaruszonym. Były jędrne i wyglądały, jakby dopiero były wsadzone do pudełka. Na oko. W ciągu następnych dni wszystkie trzy straciły wszystkie duże liście. Zostały tylko środkowe niewielkie listeczki. Szok? Zapewne tak. Innej przyczyny nie znajduję. Ale pomimo tego eksperyment udał się, bo chirity żyją i nabierają "ciała".

Chirita verecunda

Chirita Lutea
 Chirita Nakako
 Chirity nie wyglądają zbyt ładnie, ale postanowiłam je mimo wszystko pokazać, dla porównania za jakiś czas. To są silne rośliny. I z każdym dniem są coraz większe.

Bambo łobuzie! A Bambo czarną nadyma buzię!
 Dlaczego znalazł się w poście? Bo łobuz podgryzł piękną chiritę Aiko.
Każdy listek "skasowany", niektórym ubyła połowa, ale pąków, które kiszą się od czerwca nie ruszył!
Zdecydowanie te rośliny trzeba trzymać z daleka od kocich pyszczków.

Prześlij komentarz