Kwiaty we włosach potargał wiatr ...
Jestem w pracy, godzina 2 po południu, do końca zostały 2 godziny.
Podchodzi do mnie Pani Ania i mówi: Pani Doroto, co Pani ma we włosach?
Ja na to: spinki. - Wiecie, takie żabki, około 20 sztuk, wpiętych we włosy.
Pani Ania: ale to nie spinka.
Ja: A co?
Pani Ania: coś innego. Zaraz to Pani wyjmę.
Wyjmuje i podaje mi. Patrzę, a to ... kwiat disocactus amazonicus.
Ja: O! Disocactus, rośnie w domu, ha ha ha.
Pani Ania: he he he
Ja: ha ha ha
Zaplątał się we włosach z porannego przeglądu parapetowego.Wyszłam z domu z kwiatkiem we włosach, pojechałam do pracy autobusem, przesiedziałam w pracy 6 godzin i nikt pary nie puścił, że kwiaty we włosach potargał wiatr, po co mi wracać do tamtych lat, zgubionych dni nie znajdziesz już ....
* * *
Niebawem fotka pewnej kwitnącej hoi ;)
Szalona kobieta :-)
Ale że wiatr nie zdmuchnął ?:) Jolka
Jolu, też się dziwię. Tym bardziej, że jeżdżę z przesiadką. Na trasie w-z przesiadam się i lecę po schodach na górę do następnego autobusu.
A już myślałam że autkiem "posuwasz". :)Za rok powinno być już metro.Jolka
Jolu, autkiem "posuwam" kiedy mam sposobność. Autko ma dwóch kierowców. To sama wiesz, orzeł czy reszka. I ten jedzie :)
Prześlij komentarz