czwartek, 10 listopada 2011

Zero wybarwienia - hoya merrillii

Zagapiłam się i zapomniałam pokazać inne hoje, które od roku hoduję na parapetach. Hoja merrillii, oczywiście również należy do moich ulubionych hoi, jak wszystkie zresztą. Chociaż nie, te które marudzą, kapryszą, gubią korzenie, do tych mam coraz mniej miłych uczuć, czyli na przykład hoja fungii. Patrzę na nią z ukosa, coraz bardziej mnie złości. To dość łagodne określenie. Bo tak naprawdę wkurza mnie na maksa. Niby żyje, ale ciągle coś jej dolega. Pryskam, obserwuję i nadal mnie wkurza. Robię do niej ostatnie podejście, tknę na kawałki i wkładam do hydroponiki. Jeśli to jej nie pomoże, pożegnamy się na zawsze, co mnie wcale nie smuci.
Ale w tym poście nie o swojej złości do hoi fungii napisać chciałam.

Prawdziwa, czy podrobiona? Podrobiona, czy prawdziwa? Na słońcu nie wybarwia się, a ma go do godziny 12. Gdyby miała się wybarwić, to już dawno by to zrobiła. Od jesieni 2010 r. stała w miejscu, choć była ukorzeniona. Dopiero na wiosnę ruszyła do przodu.

Hoya merrillii
Marzec 2011
 Czerwiec 2011
 
Październik 2011

 Wszystkie liście są podwinięte


Piękne liście - nie za duże, soczyście zielone, grube, sztywne, pofalowane i błyszczą jak polukrowane.
Dla mnie może nie kwitnąć. Zresztą, żadna hoja nie musi kwitnąć u mnie.
Każda musi mi się podobać z liści, to jest jedyny warunek, żeby u mnie znalazła miejsce na stałe.
Każda inna prędzej, czy później idzie pod "młotek".

Cynthia pisze...

Dorotka, moja merrillii przyszła do mnie zielona, potem nabrała lekkich rumieńców ale jak tylko słońce zrobiło się typowo jesienne, to chociaż ma go pod dostatkiem, rumieńce zgubiła i znowu jest zielona...nie nadążam za nią...
Na razie cieszę się, bo wypuściła pierwszy listek i z tej radości wybaczam jej humory co do przebarwiania się :D
Twoja jest obłędna!!! :X

lulu pisze...

Moja nawet nie złapała tyci rumieńca, a stoi na wschodnim oknie od roku. To merrilli czy nie merrilli?! Zresztą, coraz mniej zwracam uwagę, czy dana hoja to jest ta, co miała być, czy inna. Ważniejsze dla mnie jest to, żeby mi się podobała, a do nazewnictwa mniej przywiązuję już wagę. Bo nazwa nie zmieni tego, czy chcę daną roślinę, czy też nie.

Cynthia pisze...

Czy to merrilli czy nie, to ja Ci nie odpowiem bo za cienki Bolek jestem żeby je ropoznać :)) Wygląda jak ona ale jest kilka innych, które w zasadzie nie różnią się od niej wyglądem...no może jakby postawić obok siebie to wtedy by było widać różnice...
Ja sama łapałam się na tym, że piałam z zachwytu nad każdą taką podobną i od razu chciałam kupować... No ale rozsądek brał górę bo skoro takie podobne to i po co?...trza miejsce oszczędzać na inne ;)
Ale tak czy inaczej one wszystkie się wybarwiają (mniej lub więcej) więc może to wina stanowiska?...tak tylko gdybam...
A może ją latem na balkon wystaw, na jakieś słoneczne miejsce?

EDYTA KUBICZEK pisze...

Merrillii, merriilii ... Nie ma o czym mówić. Piękna jest. A odnośnie wybarwień ... wiecie że u jednej osoby na oknie południowym ta sama hoja pięknie się wybarwi a u innej nie ? Wszystko to zależy od kąta padania światła ... Dosłownie. Dorotka piszesz że hoja ma światełko do godz 12 czyli jest to okno wschodnie tak ?
Masz jakieś wolne zachodnie lub południowe ? Spróbuj na początek zmienić stanowisko. Rumieńce powinny się pojawić. U mnie teraz wszystkie hoje ciepłolubne przeniesione do salonu wybarwiły się pod lampami. Nie mogę się na nie napatrzeć ...

lulu pisze...

Cynthia - ja pieję z zachwytu nad każdą finlaysonii, którą mam, a jest ich 9. Niektóre różnią się między sobą wyraźnie, a niektóre bardzo mało. Ale mam słabość do wszystkich finlaysonii i mogłabym mieć ich jeszcze parę. Wystarczy, żeby liście miały minimalnie inne.
Balkon odpada, nie mogłabym kontrolować na bieżąco co się dzieje. Za dużo każdego roku mam strat, a to burze, wichury, ulewy, etc. etc.

Edytko - z tym wybarwieniem, to wiem, że różnie bywa. Mnie nie przeszkadza, że się nie wybarwia. Nic, a nic. Ja mam całe mieszkanie wschodzie. Od wschodu, czyli latem ok. godz. 5 do godz. 12 mam słońce w oknach. I na przykład guding gading, czy jak jej tam, jest cała czerwona, a stoi obok merrillii. I tak stoją sobie razem, jedna aż kipi z czerwoności, a druga kipi z zieloności :))

Anonimowy pisze...

eriopus
Lulu u mnie nie ma słońca do godziny 16, pojawia się na jakieś 3 godziny w lecie i to wystarcza moim hojom do wybarwienia. Najlepiej się wybarwiają te które lato spędzają na parapecie zewnętrznym. Zauważyłem też, że chętnie się przebarwiają jak zaczyna się jesień ( może dlatego, że Słońce jest coraz niżej). Te które stały przy szybie zaczerwieniły się albo na górnej stronie blaszki liściowej albo na dolnej w zależności gdzie dotarło słońce. Fenomenem dla mnie jest natomiast sytuacja w której roślina stoi pod świetlówkami cały rok, zachowuje ten sam czas oświetlania a ona dopiero na jesieni się przebarwia. Taka sytuacja przytrafiła mi się z Hoya pachyclada variegata.

lulu pisze...

To u mnie pewnie słońca mają za dużo :)) Bo innego wytłumaczenia nie widzę.

Anonimowy pisze...

Mamy takie same ;)) aff. merrillii. Moja przyjechała z Francji ponad rok temu i kołkuje do dzisiaj z trzema liśćmi.:(( Ale.. mimo tego że lato było kiepskie, to miała kilka czerwonych kropek na brzegach liści.Jolka

lulu pisze...

Jola, w hydroponikę ją :D Moja nie ma ani jednej kropki, jest wzorcowo zielona jak trawa na boisku :))

Prześlij komentarz