Hoi rigida nie prezentowałam jeszcze na blogu i niewiele brakowało, a zniknęłaby z listy moich roślin. Pisałam
tutaj, że znajduje się na reanimacji razem z hoją fungii. Obie straciły korzenie. U mnie, jak hoja ma miękkie, wiotkie liście, to jest znak, że dawno korzeni nie ma. Nigdy nie jest tak, że zmiękły z niedoboru wody. I jak do tej pory sprawdza się w 100%.
Hoje są w stanie wyglądać dobrze, bardzo długo po utracie korzeni. W przypadku obu hoi, szkoda było mi ciąć ponad metrowe pędy, stąd ukorzeniałam je w całości. Hoya rigida bez worka, tak jak stała do tej pory, tylko obcięte nitkowate korzenie, pęd zasypany ukorzeniaczem i do nowego podłoża. Codziennie zraszane liście i wierzch podłoża.
Niesamowite, ale po dwóch miesiącach takiego stania, liście jej stwardniały, łodygi spuchły i wypuściła cztery nowe liście.
Ale zaczęłam od końca, a przecież początek tej hoi u mnie sięga lipca 2010 r. Przyleciała ze Szwecji z jednym liście, do ukorzenienia. Ukorzeniła się sama, bez problemu. Ot, po prostu, wsadzona do sphagnum wypuściła szybko korzenie i poszła do podłoża.
We wrześniu 2010 r. wyglądała tak
A obecnie wygląda tak, jak na początku posta, zakręciłam trochę kolejnością :-)
Na zdjęciu hoja jest trochę goła, no tak wyszło, że zimą zasuszała młode listki, zresztą jak większość moich hoi. Ale teraz już się zagęściła. W przeglądzie jesiennym, przed nastaniem zimy, powinna zaprezentować się lepiej. Fakt, mogłam zestawić ją do zdjęcia, ale ciężko jest zdjąć ponad metrową hoję i do tego przywiązaną do regału.
* * *
W przypadku hoi fungii, zabieg reanimacji był taki sam. Przycięłam mocno korzenie (można powiedzieć, że została ich całkowicie pozbawiona) i wsadziłam ją do świeżego podłoża. Całą hoję zapakowałam do worka foliowego. Zaglądałam raz na tydzień, pryskając wnętrze. 2 miesiące i hoja ponownie wyszła na powierzchnię. Urosły jej nowe korzenie, choć nie zaglądałam do podłoża. Po wyjęciu z worka, liście trochę zwiotczały. Minął tydzień - liście nadal wiotkie, minął drugi tydzień - liście niby wiotkie, niby nie, hm ... minął trzeci tydzień - niektóre liście zrobiły się twarde, a niektóre są jeszcze wiotkie. Mam ją! Teraz, tylko, żeby jej ponownie nie stracić.
Pewnie w tym roku nie doczekam się kwitnienia, pomimo, że hoja wytworzyła w tym roku szypułkę kwiatową. Nic to, ważne że nie musiałam jej ciąć na kawałki.
* * *
A, żeby nie było tak super, to na OIOM znajduje się hoya cv. Jennifer.