Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Z hojowego frontu. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Z hojowego frontu. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 1 września 2014

Z hojowego frontu - po sezonie - przegląd parapetów

Lato pomału się kończy. Czas na przegląd hoi, pod kątem przygotowania ich do zimy. Nie da się tego zrobić w ciągu jednego dnia, a nawet tygodnia, stąd postanowiłam rozpocząć akcję mycia i płukania już teraz.
Podsumowanie sezonu 2014: niektóre urosły, niektóre często kwitły, niektóre rozpoczęły wzrost dopiero teraz, u schyłku lata, a niektóre nadal nie rozpoczęły wzrostu, czyli tzw. 'kołki'.

Na pierwszy rzut hoja callistophylla
Sporo przycinana w tym roku, stąd nie widać przyrostów. Ale ma jeszcze w sobie sporo siły do dalszego wzrostu. Jedna z nielicznych hoi uprawianych w ziemi. Bardzo dobrze przetrzymała tegoroczne wschodnie słońce, czego nie mogę powiedzieć o hoi finlaysonii 'Rippled leaf', o której będzie poniżej tego posta.





Kolejna piękność, ze wschodniego słonecznego parapetu, to hoja finlaysonii 'Rippled leaf'









Ta hoja nie wytrzymywała tegorocznego słońca, co widać na dolnych liściach, stąd musiałam znaleźć sposób na ich ochronę.
Rozwiązanie nie jest estetyczne, ale spełniło swoją funkcję.



czwartek, 15 maja 2014

Z hojowego frontu - przesadzanie - hoya onychoides 'Giant flowers' EPC-135


Tegoroczny tajski zakup postanowiłam przesadzić do większego koszyczka. Jest to hoja onychoides. Bardzo szybko się ukorzeniła. A, że jest to hoja z tych dużych i widzę po dotychczasowych korzeniach, że hoja będzie miała bardzo duży system korzeniowy, to była dobra decyzja.

A oto relacja






sobota, 23 marca 2013

O drugich urodzinach bloga i odkryciu roku 2013!

Lecą latka, lecą. Dzisiaj będę mało oryginalna, post raczej wymuszony, nie wypieszczony, i nie planowany wcześniej. Co mam powiedzieć? Hm, nie wiem. Jestem dzisiaj wypluta. Wczorajszy dzień wykończył mnie i psychicznie i fizycznie. Szczegółów opowiadała nie będę, bo wyjdzie z tego nie post, a powieść z krainy dreszczowców.
Wypadałoby coś jednak skrobnąć, że blog ma już dwa lata, że fajnie, że jest odwiedzany, że podoba się Wam, internautom, blogowiczom, forumowiczom, czatowiczom etc. etc.
Wejść w ciągu tych dwóch lat było dużo. Średnio dziennie wypada 120 wejść. Wow! To bardzo dużo. Nie tylko z Polski, Rodaków, ale i z całego Świata. Widać, potrzebny jest. Motywuje, żeby go nie zadbać, żeby co jakiś czas coś wstawić, nie koniecznie cokolwiek, bo to byłoby lekceważenie internautów.

Co ja mogę dzisiaj Wam pokazać? Może coś nowego, co przyszło wczoraj? Piękność z Tajlandii o nazwie

Hoya EPC-844 - fusco-marginata splash

Na zdjęciu może tego nie widać, ale jest duża. Posadzona od razu w docelowym wkładzie - rozmiar 12/13.







Jak ja kocham takie liście!
To moje odkrycie roku 2013.
Choć, ale ale, jest jeszcze jedno odkrycie.
Szalenie spodobała mi się hoya sp. (EPC-301) Black leaves Prachinburi, East of Thailand.
Nie moja, niestety.
Ale co się odwlecze, to nie uciecze :-)

Dziękuję, że do mnie zaglądacie!

Zapraszam 

na kolejny roczek do Zielonej Przystani Lulu!