Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Fiołek/Chirita. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Fiołek/Chirita. Pokaż wszystkie posty

środa, 30 maja 2012

Kwitnienie/2012 - Chirita 'Aico'







Kwitnie od 10 kwietnia - non stop.
Mam ją w pracy, dlatego dopiero dzisiaj mogłam zrobić jej fotki.
Postanowiłam ją pokazać, pomimo tego, że jest już w stanie lekko przekwitniętym.

czwartek, 12 kwietnia 2012

Cierpliwość została nagrodzona - chirita "Aiko"

Warto było czekać 10 miesięcy. W rzeczywistości kwiaty są ładniejsze niż na zdjęciu. Mój aparacik jest zbyt cienki, żeby zrobić im ładne zdjęcia. Właśnie takie kwiaty, długo wyczekiwane sprawiają mi niesamowitą radość. Nawet, gdyby miały kwitnąć jeden dzień.

Wzbudza zachwyt: "O jej! Pani Doroto, jaki piękny!" - nie zaprzeczam :-)  A to przecież dopiero początek kwitnienia.




czwartek, 15 marca 2012

Kapuściane przypadki - co z nich wyrosło?

Pisałam o nowych odmianach chirity w październiku. Mamy marzec, pora pokazać co z nich wyrosło.

Chirita lutea na starcie wyglądała tak:


Teraz jest już taka. Nadal nie ma wyglądu, ale liczę na zbawienny wpływ wiosny.

Chirita nakako - niestety, nie przeżyła, po długiej agonii padła.

Chirita verecunda, oczko w głowie, prawdziwy rarytas. Brzydkie kaczątko wyglądało tak:


A teraz? Teraz jest oczkiem w głowie Lulu!
I do tego ma już pąki!

Znosi najbardziej słoneczny parapet w moim domu.

piątek, 9 marca 2012

O kwitnącej - chirita "deco"

Jest to jedyna z odmian, która u mnie chętnie kwitnie, obficie i bardzo ładnie rośnie. Na parapecie wygląda bardzo dekoracyjnie. Szkoda tylko, że kwiaty utrzymują się krótko. Kielichy odpadają po dwóch dniach, choć nadal są jędrne. Dziwna sprawa. Do tego ciężko jest zrobić im dobre zdjęcia. Robię ich naprawdę bardzo dużo i nie ma w czym wybierać. Porażka. Biegam z doniczką po całym mieszkaniu, szukając miejsca, może tu, a może tu wyjdą lepsze, przerzucam aparat na różne programy, i tak kręcę się jak kot z pęcherzem i guzik z pętelką. Porażka.


Chirita "deco"



A jak mają się inne odmiany? "Aiko" lubuje się w zatrzymanych pąkach - wyjechała do pracy, "sinensis" - podsychały jej liście - wyjechała do pracy, "piccolo" - wzięła przykład z "sinensis" - za karę wyjechała do pracy. "Verecunda" - nie, ta jest dama, pięknie rośnie i pączki produkuje. Zapomniałam jej zrobić fotkę, a jest naprawdę urodziwa.
O dziwo, w pracy stanęły na baczność i chcą mi udowodnić, że się do nich myliłam. Wiem, parapet. To jest to, co muszą mieć. Niestety, w domu hoje zajęły każdy skrawek parapetu, na wespół z kotami, bo one przecież też gdzieś muszą swoje pupy posadzić. Przecież nie mogę ich pozbawić kawałka świata, jaki mogą oglądać z 12 piętra, a szczególnie ptactwo, które uwielbia im grać na nosach, choć szczęki im chodzą w upojnej próbie zagryzania tego, czego dosięgnąć nie mogą.
A, i drobny szczegół. Bambo pożera każdą chiritę, którą dosięgnie. To też przeszkoda, żeby tych kwiatów w domu nie trzymać. Nie to, żeby kotu się coś stało. On żyje, gorzej z chiritą.

czwartek, 3 listopada 2011

Kapuściane przypadki - odmianowa porażka

Chciałam mieć dwa fiołki odmianowe, tak dla przełamania, żeby coś kwitło na parapecie. Są, kwitną, ale pół na pół. Jeden odmianowy, a drugi? Cóż, nawet sprzedawca nie wie, co mi sprzedał.
Kapuściany przypadek, bo inaczej nazwać tego fiołka nie można. Jest bardzo kopiasty i bardzo pofalowany. Fakt, efektownie wygląda z liści. Generalnie jest bardzo ładny.

Miał być "Rebel's Rhubarb Frost".  A czy nim jest? Raczej nie, zresztą sami zobaczcie.




Są dwa. Tyle wyszło z listka. Drugiego, tego powyżej ktoś chciał kupić, to jest duży fiołek, niedługo będzie kwitł. Chciał dać 5 zł, bo nie ma nazywa, bo może nieodmianowy, bo może "kundelek" - tak nazywane są ostatnio fiołki, które nazwy nie mają. Bo jest szał na odmianowe, tylko odmianowe. Reszta nie jest warta miejsca na parapecie. Czy mnie opłaca się sprzedać za 5 zł? Hodować 6 miesięcy, pakować 30 minut, jechać na pocztę 15 minut, stać w kolejce 20 minut i wracać do domu 15 minut? NIE. Bo ja nie jestem handlowcem, tylko osobą czasami sprzedającą to, co mi zbywa w domu, a fiołek znalazł miejsce na zakładowym parapecie i cieszy oczy nie tylko moje.

poniedziałek, 24 października 2011

Kapuściane przypadki - kolejne chirity do kolekcji

Leciały 8 dni ze stanu Georgia w USA. Były eksperymentem i ze strony sprzedawcy i mojej. Czy takie rośliny są w stanie przeżyć tak długą podróż? Hoje bez problemu. Ale chirity? Okazało się, że podróż przeżyły świetnie. Doszły w stanie nienaruszonym. Były jędrne i wyglądały, jakby dopiero były wsadzone do pudełka. Na oko. W ciągu następnych dni wszystkie trzy straciły wszystkie duże liście. Zostały tylko środkowe niewielkie listeczki. Szok? Zapewne tak. Innej przyczyny nie znajduję. Ale pomimo tego eksperyment udał się, bo chirity żyją i nabierają "ciała".

Chirita verecunda

Chirita Lutea
 Chirita Nakako
 Chirity nie wyglądają zbyt ładnie, ale postanowiłam je mimo wszystko pokazać, dla porównania za jakiś czas. To są silne rośliny. I z każdym dniem są coraz większe.

Bambo łobuzie! A Bambo czarną nadyma buzię!
 Dlaczego znalazł się w poście? Bo łobuz podgryzł piękną chiritę Aiko.
Każdy listek "skasowany", niektórym ubyła połowa, ale pąków, które kiszą się od czerwca nie ruszył!
Zdecydowanie te rośliny trzeba trzymać z daleka od kocich pyszczków.

wtorek, 23 sierpnia 2011

Chirita - rośliny rosnące w żółwim tempie

Rosną tak wolno, że momentami jest to denerwujące. A kwiaty? Może w przyszłym roku się doczekam.
Wszystkie cztery wyhodowane są z listka.
 Chirita "Aiko"
Chirita "Piccolo"
Chirita "Deco"
Chirita  sinensis "Hisako"

I to wszystkie chirity jakie mam. Na razie mam mieszane uczucia, co do nich. Ten ich powolny wzrost ... zniechęca ... brak pąków ... zniechęca ... Jedynie chirita "Aico" trzyma mnie jeszcze. Drepczę w miejscu i czekam z niecierpliwością na jej żółte kwiaty. Pąki stoją ponad miesiąc. Czy u chirit jest to normalne?

piątek, 19 sierpnia 2011

Kapuściane przypadki - odmianowy i hipermarketowy

Kelosak doczekała się. Przegląd kapuścianych przypadków od hipermarketowych produkcji po ukraińskie piękności. Nie ma tego wiele. A chirity? No cóż, te to rosną w ślimaczym tempie, nie wiem czy w tym roku choć jednego kwitnienia się doczekam.

Fiołek afrykański "Buckeye Sarsparilla"
Fiołek afrykański "Rebel's Rhubarb Frost"
Jeszcze nie kwitł

Hipermarketowy rzut parapetowy  - czyli zakładowe piękności

"Zakładowa" "Krysia"

Do kwitnienia zbiera się aeschynanthus speciosus, parapet zakładowy ciągle zachwyca kolorem barw, wszyscy się zachwycają, o jej - padają głosy, jaki parapet! Albo o jej - ile kwiatów! A to przecież moje oczko w głowie, jak przerwa śniadaniowa, chwila na zebranie myśli, relaks choć na sekund parę, gdy mózg paruje i problemu rozwiązać nie może, wtedy wstaję, pochylam się nad moim ogrodem, zbieram myśli, szukam rozwiązania, ładuję akumulatory, a szef mówi: "Pani Doroto, jak wróci pani z ogrodu to proszę zrobić to i to". Bez ogrodu w pracy nie mogłabym już funkcjonować ...

środa, 6 lipca 2011

Kapuściane przypadki - fiołki

Inni mają ich setki, mnie wystarczy sztuk dwa. Oba fiołki są w tym samym wieku, mają trzy miesiące.

Fiołek afrykański "Rebel's Rhubarb Frost"

Fiołek afrykański "Buckeye Sarsparilla"

Ponieważ jestem mordercą fiołków, to trzymajcie kciuki, żebym za miesiąc bądź dwa mogła się nimi ponownie pochwalić. A w przypadku "Buckeye Sarsparilla" jego kwiatami, bo ma już spore pąki. O ile oczywiście Bambo ich nie zje. Odgryziony listek blisko środka rozetki, to jego robota. Oj, Bambo, łobuzie!

wtorek, 28 czerwca 2011

Kapuściane przypadki - chirita sinensis "Hisako"

Kapuścianych przypadków mam na lekarstwo. Raptem cztery sztuki. Dla przełamania hojowego szału, wkradły się cichutko listki chirit, które po zapuszczeniu korzeni pomału rozrastają się na boki, tworząc dość duże mechate rozety.
Na początek chirita sinensis "Hisako". Roślinka ma około 2 miesięcy, nadal z "matczynym" listkiem.