Które ładniejsze okno?
Mnie najbardziej podoba się pierwsze i drugie. Jest takie cudnie puste, przejrzyste. A ile światła daje w mieszkaniu! Normalnie można oślepnąć :)
Urlop służy nie tylko na leżeniu plackiem na trawie i smażeniu skóry, ale również jest dobrą okazją, żeby poddać odnowie biologicznej rośliny, co też oczywiście uczyniłam, żeby mieć wewnętrzne poczucie spełnienia obowiązku. Nawet na urlopie.
Duży pokój niestety nie został uwieczniony na czarnej kliszy, a to z tego powodu, że normalnie mi się nie chciało. Natomiast kuchnia pozostawiła po sobie trochę śladu w postaci zdjęć i krótkiego filmu, na który zapraszam. Mały pokój również pozostawił spory ślad, ale o nim będzie gdzieś za jakiś czas, bo powtórzę się, normalnie mi się nie chce. Ha, gdybyście kilka godzin dziennie robili, to co ja, to też padalibyście na pysk i nawet końcem małego palca u nogi ruszyć nie chcieli.
Kuchnia, a raczej okno kuchenne zajęło mi bagatela 6 godzin. Mycie okna, to pikuś, jak napisała na swoim blogu Edyta. Ale poddać odnowie biologicznej hoje, to już zupełnie inna bajka, a raczej koszmar z ulicy Wiązów.
Co mam na myśli, pisząc odnowa biologiczna? Ano to:
Wszystkie hoje, po kolei, lądowały w wannie na leżąco, z maksymalnym wypłukiwaniem granulatu, tudzież odcinaniem martwych korzeni, uzupełnianiem nowym granulatem, mocowaniem ponownie pałąków, bo wszystko się kiwało na lewo i prawo. I następna do kąpieli.
Zapytacie, czy to hojom nie zaszkodziło? Nic, a nic, a najlepszym tego dowodem jest kwitnąca obecnie hoja obovata, która poddana została takiej kąpieli kilka dni temu, gdy była jeszcze w pąkach. Zresztą nie tylko ona, wszystkie hoje, obojętnie czy są w pąkach czy nie. Odpadną? Trudno. Będą następne. Rozwiną się? Byłoby miło, choć lekko staje się to nudne, szczególnie, gdy ciągle trzeba po nich sprzątać.
Jak napisałam w poprzednim poście, wszystkie mieszczą się na 90 cm parapecie. Parapet mierzy więcej, ale część jest wolna dla kotów, co dobrze widać na zdjęciach.
Czas na film. Siedzicie wygodnie? No to ruszamy :-)