niedziela, 29 stycznia 2012

Ciągle na starcie - hoya parasitica 4 Berit

Nie wiem czemu, ale hoja parasitica mnie kręci. Mam w czterech wersjach. Wszystkie cztery tempo wzrostu mają żółwie, choć Stepcia rusza się o wiele szybciej. Mnie to nie martwi. Odsuwa się problem, co z nimi począć, gdy rosnąć wszystko zacznie.
Hoya parasitica 4 Berit przyszła z końcem lata zeszłego roku z dwoma liśćmi. Ukorzenianie jej szło mi dość opornie. Roślina zwiędła, marszczyła się, liście zrobiły się papierowe, a ja z uporem maniaka chciałam ją ukorzeniać w podłożu, bez przykrycia. W końcu zlitowałam się nad nią i przełożyłam ją do sphagnum i do woreczka foliowego. W efekcie straciła jeden liść. Drugi żył, choć ciągle był papierowy, papierowy, papierowy ... aż któregoś dnia zaglądam i widzę liść twardy jak rzepka. Pojawiły się korzonki i roślina poszła ponownie do podłoża stałego.




Młody listek jest nakrapiany. W słońcu ciapki przebarwiają się na brązowo. To mnie mile zaskoczyło, bo kupując ją nie wiedziałam, że ma takie cechy.

czwartek, 26 stycznia 2012

Hippeastrum Minerwa - kwiatowe podwiązki

Jakiś czas temu myślałam, że mogę mieć tylko pełne odmiany hippeastrum, bo są tak piękne, że pojedyncze im nie dorównują i że szkoda dla nich miejsca. Nic bardziej mylnego. Hippeastrum Minerwa, tak pięknie się rozwinęła, że zachwyca nie tylko mnie, ale pewnego pana w pracy, który nazwał je ... podwiązkami. Mnie bardziej przypominają balową suknię z falbanami.  Czyżby głodnemu chleb na myśli ;-)



piątek, 20 stycznia 2012

Z życia Lulu - zakładowe parapety

Moja pasja roślinna dawno wyszła poza ramy mieszkania. Rozpełzła się jak wąż w kierunku zakładowych parapetów. Dostępnych mam tylko trzy, a może dobrze, że tylko? Inaczej musiałabym zatrudnić się na dodatkowy etat, bo kto by to obrobił?
Parapet 1







Parapet 2




Parapet 3



Igliwie się z niej nie sypie, wygląda żywo jak na prawie miesiąc trzymania w ciepłym pomieszczeniu. Tylko, czy pozbawiona czubka choinka jest w stanie rosnąć w gruncie?


wtorek, 17 stycznia 2012

Ratowanie - clivia "Frania"

Zakurzona. Zapomniana. Zalana. Wydzwoniłam drzwi sąsiada. A bierz Pani, z niej już nic nie będzie. Aż dziw, że jeszcze żyje i próbuje wypuszczać młode roślinki. Zdjęć po wyjęciu z donicy niestety nie ma. Ale 3/4 korzeni było zgniłych. Zostały usunięte. Usunięte resztki ziemi, która była bardzo mokra. Zostawiona na noc, żeby przeschła.

Po pierwszych zabiegach, na drugi dzień


 Kilka odciętych dużych odrostów

Kwitła, gdy była w lepszym stanie

Mała ilość kwiatów, ale już po nich można zorientować się, 
że podobna jest do clivia nobilis lub clivia robusta

Obecnie roślina nie wygląda ładnie, pozbawiona liści z jednej strony, widać, że po przejściach.

Z odciętych grubych łodyg roślina będzie w stanie wytworzyć nowe odrosty i dlatego warto je zostawić.
Roślina ma sporo młodych odrostów. Kilka większych zostało oddzielonych,
żeby rozpoczęły wzrost samodzielnie.

Teraz wszystkie będą przez miesiąc siedziały bez podlewania. Po miesiącu zaczną dostawać bardzo niewielką ilość wody z małą dawką nawozu. Po kolejnym miesiącu, ilość wody zostanie zwiększona i rośliny rozpoczną nowe życie z porządną dawką nawozu, która pozwoli im w ciągu dwóch lat dojść do świetności i super pięknego kwitnienia. A może już po roku? Kto wie.

Trzeba wiedzieć, że pomimo tego, że cliwie są nazywane "żelaznymi damami", to po przesadzeniu do nowego podłoża, czy oddzieleniu odrostów - korzenie robią się bardzo wrażliwe na nadmiar wody. Stąd po takich zabiegach warto roślinę zostawić w spokoju i trochę ją przesuszyć.

A teraz uwaga. Jej nazwa to ... Frania. Wszystkim nadaję własne nazwy. Zazwyczaj są to imiona osób, od których je mam, bądź miejsce, z którego pochodzą. I tak, w kolejności chronologicznej jest już: Zosia, Krysia, Kasia, Botanika i Frania.

piątek, 13 stycznia 2012

Warta millions dollars - hoya macrophylla variegata reverse

Kolejna piękność, bezcenna, nie do podziału, nie do cięcia, nie teraz i nie prędko.
Przyszła uprawiana w hydroponice w marcu zeszłego roku, a że wtedy zupełnie nie znałam się na hydroponice, to hoję przesadziłam do ziemi.

Hoya macrophylla variegata reverse

Marzec 2011 r.

 
Czerwiec 2011 r.

Lipiec 2011 r.

Sierpień 2011 r.
Stoi na parapecie wschodnim, ze słońcem do godz. 12. Stanowisko jej służy, ale niestety ją zalałam, choć staram się naprawdę mało lać wody. Stało się to okazją przesadzenia hoi do hydroponiki.
Przeżyła potrójny szok: podróż z USA do Polski, przeprowadzka z hydropniki do podłoża, przeprowadzka z podłoża do hydropniki. I ona to wszystko wytrzymała. Okropna jestem!