Ukorzeniła się błyskawicznie, nawet nie wiem kiedy. Stała wysoko, na ściennej półce. Żeby do niej zajrzeć, trzeba wejść na krzesło i na blat kuchenny, i znaleźć się prawie pod sufitem. Łatwiej zdjąć, ale wtedy można narazić na upadek inne hoje, misternie, prawie, że koronkowo ustawione obok siebie. Tylko ja wiem, jak one stoją, jak którą zdjąć, żeby nie runęła piramida i wszystko nie rozsypało się po podłodze.
Małe, grubiutkie listeczki, do tego nakrapiane. Może w obecnej wersji nie jest efektowna, bo dwie łodyżki i kilka listków, ale gdy trochę podrośnie, to zagęszczę, żeby mogła rosnąć na dorodną, kępiastą hoję. Czy jest takie słowo "kępiasta"? Na własny użytek, często tworzę słowa, bo innych w obecnej chwili nie odnajduję, które oddawałyby to, co chcę powiedzieć.
Fajnie, że ponownie z nią spróbowałam, choć nazwa dziwaczna - sp. ETS 10 GPS 10135 - nazwą ciężko nazwać. Same cyferki, zbitek literek. Czy nie fajniej by było, gdyby imię żeńskie miała. Na przykład ... kolasia?
Nie mogę doczekać się widoku dyndającej w kuchennym oknie kępiastej kulki kolasi. Czyż nie lepiej brzmi, niż chłodne, bezuczuciowe ETS 10. Bo przecież perełkowa kolasia zasługuje, żeby pieszczotliwie do niej przemawiać. To takie maleństwo.
Widzę uroczy, młody pędzik ... Ja jej nie mam :-( choć miałam chyba ze 2 razy. Nie szło jej w podłożu. Może hydro to dobre rozwiązanie ? Chyba sobie kupię sadzonkę i spróbuję jeszcze raz :-P
Jest takie słowo. Słownik Języka Polskiego PWN odnotował :)))
Mnie też nie szła w podłożu, a była dość spora. I coraz mniejsza, mniejsza, aż znikła w doniczce. A ta jest o 1/3 mniejsza i bardzo dobrze czuje się w hydroponice, a jest już ze trzy miesiące chyba.
Koniecznie spróbuj jeszcze raz!
Tak też myślałam, ale było zbyt późno, a ja zbyt padnięta, żeby zastanawiać się nad tym głębiej.
Prześlij komentarz