Faktycznie postarała się dziewczyna :-) Bardzo mi się podoba jak kwitną chirity. U mnie w pracy zaczynają szaleć fiołki. Straciłam kiedyś do nich serce i wyniosłam do biura. A że mam to szczęście że w pomieszczeniu jestem sama, nikomu to nie przeszkadza. Mam tam całą oszkloną ścianę i jakiś ... 4 metrowy szeroki parapet, pod którym idą grzejniki. Fiołki pokochały to miejsce, w domu nigdy mi tak dobrze nie rosły. Teraz, gdy zaczynają kwitnąć widok jest niesamowity. Fajnie móc w pracy otaczać się zielenią, w końcu przebywamy tam przez większość swojego życia...
Edytko, u mnie fiołki w pracy jako tako rosną i jako tako kwitną, ale nie zachwycają mnie, jako rośliny. Trzymam tylko i wyłącznie dla akcentu kwiatowego. Nie wyobrażam sobie nie mieć w pracy kwiatów, zresztą jest to też jakaś alternatywa, jak się już nie ma miejsca w domu. Gorzej, jak się "wchodzi" na dalsze parapety w innych pokojach, wtedy to już zakrawa na chorobę psychiczną ;-) No i coraz ciężej pogodzić obowiązki służbowe z doglądaniem roślin, podlewaniem etc. One też przecież wymagają pielęgnacji.
Powiem Ci Dorotka, że fiołki w pracy podlewam raz w tygodniu odstaną wodą i to tyle ... przy nich roboty. Nie dopieszczam - bo nie mam czasu, nie nawożę, nie macam, nie przestawiam - w szoku jestem że są takie piękne i tak ładnie rosną. W domu za bardzo się chyba z nimi cackałam ...
Faktycznie postarała się dziewczyna :-) Bardzo mi się podoba jak kwitną chirity. U mnie w pracy zaczynają szaleć fiołki. Straciłam kiedyś do nich serce i wyniosłam do biura. A że mam to szczęście że w pomieszczeniu jestem sama, nikomu to nie przeszkadza. Mam tam całą oszkloną ścianę i jakiś ... 4 metrowy szeroki parapet, pod którym idą grzejniki. Fiołki pokochały to miejsce, w domu nigdy mi tak dobrze nie rosły. Teraz, gdy zaczynają kwitnąć widok jest niesamowity. Fajnie móc w pracy otaczać się zielenią, w końcu przebywamy tam przez większość swojego życia...
Ale masz zielono w pracy :) i kwitnąco!
Edytko, u mnie fiołki w pracy jako tako rosną i jako tako kwitną, ale nie zachwycają mnie, jako rośliny. Trzymam tylko i wyłącznie dla akcentu kwiatowego. Nie wyobrażam sobie nie mieć w pracy kwiatów, zresztą jest to też jakaś alternatywa, jak się już nie ma miejsca w domu. Gorzej, jak się "wchodzi" na dalsze parapety w innych pokojach, wtedy to już zakrawa na chorobę psychiczną ;-) No i coraz ciężej pogodzić obowiązki służbowe z doglądaniem roślin, podlewaniem etc. One też przecież wymagają pielęgnacji.
Powiem Ci Dorotka, że fiołki w pracy podlewam raz w tygodniu odstaną wodą i to tyle ... przy nich roboty. Nie dopieszczam - bo nie mam czasu, nie nawożę, nie macam, nie przestawiam - w szoku jestem że są takie piękne i tak ładnie rosną. W domu za bardzo się chyba z nimi cackałam ...
Prześlij komentarz