środa, 17 grudnia 2025

Drogi Czytelniku mojego bloga

 Wyrzucała śmieci do altanki śmietnikowej. Takiej, Drogi Czytelniku, osiedlowej, gdzie w środku są olbrzymie kontenerowe wózki na kółkach. Był wieczór, ciemno, altanka w środku bez światła dziennego, i Ona z kartonem pełnym mniejszych kartonów i torbą z plastikiem. Fruuu, poleciały do kontenera, ale zaraz, coś Ją tknęło, oj, oj, gdzie są klucze od samochodu? Były w kieszeni bocznej z wystającą smyczą. Nie ma. 

Maca się po ciele, spogląda w dół, na ciemną podłogę, nie widzi. Nie ma. Mózg szaleje, to się nie dzieje, niech czas się cofnie o sekundę. Nie cofnął, kluczy nadal nie ma. Er miała w samochodzie taką latarkę w kształcie szerokiej listwy świetlnej. Poszła, przyniosła. Ona małego wzrostu próbuje zajrzeć w głąb kontenera, szuka, szuka, choćby kawałek smyczy dojrzeć. Nie ma, smród rozchodzi się z odpadów. Ale co tam, nie ważne.

Wyjeżdża z kontenerem, tym, gdzie karton poszybował, świeci listwą, szuka, szuka. Jest! Widzi kawałek smyczy białej, uf. Krzyczy na cały głos: Jest! Znalazłam! Teraz tylko delikatnie pomału wyciągnąć, choć nie jest łatwo, ręce krótkie, nie sięgają. Oj, żeby głębiej nie wpadły. Czy byłaby zdolna wyciągnąć całą zawartość kontenera? Oczywiście, że tak. Wszak klucze rzecz bezcenna. 

Wraca do domu szczęśliwa, psy Ją witają dziwnie wąchając. Tak, dobrze czujecie, śmierdzi jak menel. Ale nadal jest Waszą Panią 😂


Do następnego .... Drogi Czytelniku ...

Prześlij komentarz