Strona

czwartek, 5 lipca 2012

Hoya loyceandrewsiana - razy dwa

Nie wiem, czy bardziej lubię ją za jej wielkie liście, które mam nadzieję, będzie miała w niedalekiej przyszłości, czy też za samą nazwę.
Próbowaliście wymawiać ją na głos? Brzmi bosko - l o y c e a n d r e w s i a n a.
Tak bosko, że mam ją w dwóch wersjach i z żadnej nie potrafię zrezygnować.

Oto moje perełki:
Numer 1

O ho ho, coś pomalutku zaczyna się dziać

Numer 2


i długo, długo nic


Ale to długo, długo nic niebawem powinno ulec zmianie, bo tam też dużo zaczyna się dziać.
Nie ma to jak kawał wielkiego "konaru", nawet gołego :-)

6 komentarzy:

  1. Taki golasek potrafi być bardzo pracowity :p
    Obie ładne - niech szybko rosną !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja myślę, ma jeszcze trochę czasu do jesieni, niech się ubierze, bo inaczej będę musiała mu dziergać kaftanik na zimę.

      Usuń
  2. Oj tam! Czepiasz się konaru :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby tylko moje koty nie zaczęły się czepiać ... konaru ;-) A poważnie, nie mogę się doczekać nowych liści! Bardzo lubię hoje o olbrzymich liściach. Zdecydowanie bardziej mnie ekscytują niż drobnolistne, np. lacunosa. Kwitnienie u lacunos też mnie nie wzrusza, a wręcz zauważam, że lekko przeszkadza. Odpadanie przekwitniętych kwiatów robi duży bałagan. Muszę wyciągać z innych roślin, szukać po szafkach, pod szafkami, na podłodze. W wersji wiszącej pod sufitem jest po prostu kłopotliwa. I na pewno nie będę powiększa ilości lacunos.

      Usuń
  3. Ale trzeba było spróbować.:) Jolka

    OdpowiedzUsuń
  4. Jolu, spróbowałam, mam jedną i naprawdę mi wystarczy :-)

    OdpowiedzUsuń