Strona

poniedziałek, 5 grudnia 2011

Hippeastrum - biała dama z lekkim muśnięciem

Miałam ich kiedyś bez liku. Potem przyszła era na inne rośliny, następnie na jeszcze inne i jeszcze inne. Obecnie mam ich kilkadziesiąt, zostały ze "starych czasów". Kiedyś były oznaczone, ale przez zawirowania doniczkowe i kocie zabawy etykiety rozpierzchły się po całym mieszkaniu. Z czasem przestało mi zależeć na tym, żeby mieć je oznaczone. Ważniejsze było to, żeby każdego roku kwitnąć chciały. A z tym, wiadomo, różnie bywało. Po części, tej większej, to moja wina, zaniedbałam je, zapatrzona na inne rośliny. Wstyd się przyznać, ale taka jest prawda.

Hippeastrum "Double Record"

4 komentarze:

  1. Ale cudo!
    Uwielbiam hippeastra i sama mam kilka...niestety tylko te najpopularniejsze.
    Nie mam pojęcia gdzie kupować , żeby mieć to, za co się płaci. Wszystkie hipermarketowe okazywały się najczęściej czerwone :-L
    Dla mnie to idealne, bezproblemowe rośliny...końcówkę zimy rozweselają w domu cudnymi kwiatami, całe lato spędzają na balkonie, nie zajmując miejsca a zimą śpią w lodówce :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Basiu, ja najczęściej kupowałam nie w hipermarketach ogrodniczych, tylko w sklepach ogrodniczych. Oczywiście zdarzają się pomyłki, to trzeba brać pod uwagę. No, ale czasami udaje się trafić na coś, co się chce. Niestety, z hippeastrum to jest loteria :-/

    OdpowiedzUsuń
  3. W tym roku były u mnie w takim małym ogrodniczym cebulki tych pełnych...teraz trochę żałuję, że się jednak nie skusiłam. To nic ;), w przyszłym roku nadrobię :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Jasne. Teraz nie ma problemu z ich kupnem. Są bardzo popularne i coraz więcej odmian można kupić u nas, normalnie w sklepach. Nie to, co kilka lat temu, trzeba było sprowadzać z zagranicy, bo u nas tylko białe lub czerwone były w sklepach. I do tego pojedyncze.

    OdpowiedzUsuń